Organizowana w środę przez Ogólnopolski Strajk Kobiet manifestacja miała pierwotnie polegać na blokadzie Sejmu. Ostatecznie budynek został otoczony przez policję, a uczestnicy demonstracji udali się na plac Powstańców. Manifestujący zarzucają funkcjonariuszom agresywne zachowania polegające na bezpodstawnym używaniu pałek teleskopowych i gazu.
Minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński ocenił w TVP Info, że podczas środowych protestów przeciwników orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji policja nie działała brutalnie, a stanowczo wtedy, "kiedy miała do czynienia z agresją".
- Wszelkie działania porządkowe, działania policji są związane z pandemią. Nie jest istotne, kto, jakie poglądy wygłasza, czy są to poglądy prorządowe, antyrządowe, to nie ma znaczenia. Musimy przestrzegać pewnej solidarności społecznej, dyscypliny społecznej, to ogranicza negatywny zakres oddziaływania pandemii - stwierdził polityk.
Mariusz Kamiński podkreślił, że "Polska jest państwem demokratycznym, Polska i władze publiczne szanują swobodę zgromadzeń, swobodę do głoszenia każdych poglądów politycznych mieszczących się w zakresie poglądów demokratycznych".
Dodał jednocześnie, że panuje "trudny czas pandemii". - Podstawowym elementem w całej demokratycznej Europie, demokratycznym świecie jest przestrzeganie zasady dystansu społecznego. Wiele krajów UE wprowadziło bardzo daleko idące restrykcje w tym zakresie - zaznaczył.
- Nie ma znaczenia charakter tych manifestacji i głoszone poglądy, aczkolwiek w wypadku organizatorek strajku kobiet niektóre poglądy budzą głębokie zastrzeżenia. Jeżeli ktoś nawołuje do uniemożliwienia swobodnego funkcjonowania organom konstytucyjnym, takim jak Sejm, z czymś mieliśmy do czynienia 2 dni temu, kiedy organizatorzy protestów głosili wprost, że ich celem jest uniemożliwienie pracy Sejmu, (...) to są rzeczy niebywałe, które muszą spotkać się ze stanowczymi działaniami policji
- mówił Mariusz Kamiński.