- Bardzo często, gdy mamy do czynienia z posłami, staramy się szanować wszystkie prawa. Zapomina się również, że policjant ma swoje prawa. Różne sytuacje pokazują, że nie zawsze mamy szacunek do funkcjonariuszy. Osoby z immunitetem nie mogą się agresywnie zachowywać - mówił na początku konferencji prasowej Sylwester Marczak.
Rzecznik prasowy Komendanta Stołecznego Policji powiedział, że pierwsza osoba pokazała funkcjonariuszom legitymację poselską i została przepuszczona. Następna osoba, czyli Włodzimierz Czarzasty, nie pokazał swojej legitymacji i przy próbie jego zatrzymania, polityk miał popchnąć jednego z funkcjonariuszy.
- Nagranie wyraźnie pokazuje, która strona była tutaj poszkodowana. Policjant został kontuzjowany, zerwał mięsień czworogłowy uda, kiedy uderzył o hak radiowozu i przebywa w szpitalu - dodał nadkom. Sylwester Marczak. Policjant wyjaśnił, że informacje dotyczące sytuacji z wicemarszałkiem Sejmu Włodzimierzem Czarzastym zostaną przekazane do Elżbiety Witek.
W sprawie wypowiedział się już także Włodzimierz Czarzasty. Lider Lewicy przyznał w TOK FM, że policja używa wobec niego siły fizycznej. - Zatrzymano mnie, rzucono na maskę samochodu, uderzono w plecy i przyduszono. Unieruchomiono mnie siłą. Żaden obywatel nie powinien być tak traktowany - mówił poseł.
Polityk przyznał dalej, że nie zamierza składać skargi na funkcjonariusza. - Wiem, że ten chłopak był spoza Warszawy. Mam donieść na tego policjanta, który potem stał za samochodem ze łzami w oczach, żeby go ukarano? Winni są Jarosław Kaczyński i Mariusz Kamiński, którzy mieszają tym policjantom w głowach, a sami są tchórzami i przy nich nie stoją - wyjaśnił wicemarszałek Sejmu.
Później w TVN24 Włodzimierz Czarzasty dodał, że "rano dowiedział się, że pobił policjanta". - Dzisiaj rano się dowiedziałem, że pobiłem policjanta. Nota bene rozmawiałem z szefem całej tej grupy, który się pojawił tam, i nikt niczego nie zgłaszał. Przejrzałem nagrania, ten szef policji mnie przepraszał za to, co się stało. Ja nie jestem jakimś zabufoniałym marszałkiem, państwo to wiecie. Ale to może spotkać każdego! - mówił. Jak dodał polityk, nie udostępniono całości filmu z monitoringu - marszałkini Sejmu przekazała, że będzie on pokazany później.