Rozpoczęta 2 listopada zbiórka podpisów pod petycją ws. odwołania ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka miała związek z wypowiedziami polityka dotyczącymi m.in. protestów po wyroku Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji.
Czarnek w swoich wypowiedziach sugerował, że uczelnie, które popierały manifestacje, będą musiały liczyć się z niższymi dofinansowaniami. - Z naszych informacji wynika, że 15 uczelni wyższych w Polsce wyraziło poparcie dla strajku. Ale we Wrocławiu i Gdańsku wprowadzono godziny rektorskie i zachęcono studentów, by wyszli na ulice (...) Proszę nie zapominać, że ja mam kompetencje do rozdzielania środków inwestycyjnych dla uczelni, środków na badania i granty. Takie wnioski leżą u nas w ministerstwie. I nie mam wątpliwości, że będziemy musieli również brać pod uwagę to, co dzieje się na uczelniach, które narażają ludzi na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia - mówił w październiku minister w TVP Info.
Przemysław Czarnek twierdził również w innym wystąpieniu, że kobieta "została powołana przez Pana Boga" do rodzenia dzieci.
Pod petycją w ciągu 2 tygodniu podpisało się blisko 90 tys. osób.
"Minister Czarnek swoją postawą oraz wypowiedziami jeszcze sprzed nominacji na ministra wzbudzał liczne kontrowersje natury etycznej. Jednak w ostatnim czasie, już po nominacji, dopuścił się wypowiedzi, które nie tylko naruszają podstawową wolność myśli i postaw, winną cechować środowiska akademickie, ale również noszą wszelkie znamiona instytucjonalnego szantażu, skierowanego przeciw polskim uczelniom" - czytamy w treści petycji.
"Żądamy od władz państwowych natychmiastowego zdymisjonowania ministra Czarnka i wyznaczenia na stanowisko Ministra Edukacji i Nauki osoby rozumiejącej podstawowe standardy demokratyczne i cieszącej się szacunkiem i uznaniem w środowisku naukowym" - apelują sygnatariusze.
Podkreślono również, że "wolność i swoboda przekonań są fundamentem działania nie tylko jednostek edukacyjnych na każdym poziomie kształcenia, ale i demokratycznego społeczeństwa w ogóle".
Inną petycję skierowało w listopadzie do prezydenta i premiera 340 naukowców. Autorzy listu uważają, że Przemysław Czarnek nie ma kompetencji do kierowania polską edukacją i nauką, a ponadto jest "niegodny" stanowiska, które niedawno objął.
Przemysław Czarnek przed kilkoma dniami odniósł się do apeli o jego odwołanie w wywiadzie dla Radia Wnet. Polityk stwierdził, że przeciwne jego działalności nie jest środowisko akademickie, ale "część środowisk". - Jest ogromnie wiele środowisk akademickich, które wspiera działania Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. (...) Nie utożsamiajmy całego środowiska akademickiego z listem, jaki poszedł do pana prezydenta, zawierającym mnóstwo bzdur, fałszów i kłamstw - mówił minister edukacji i nauki.