Lech Kołakowski był jednym z kilkunastu parlamentarzystów PiS, którzy we wrześniu zostali zawieszeni w prawach członka partii. Stało się to po tym, jak zagłosował przeciwko nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt.
We wtorek w RMF FM poseł ogłosił, że odchodzi z Prawa i Sprawiedliwości. Dodał, że wraz z nim odejdą też inne osoby. Wyjaśnił, że "jeżeli dojdzie do rejestracji koła, prawdopodobnie PiS utraci większość rządową".
- Jeżeli mowa o nadchodzącym dramacie kostiumowym, to tak, jakbyśmy mieli ostatnio nie dość emocji. Wypowiedź posła Kołakowskiego wpisuje się w to, co mówił od jakiegoś czasu chociażby pan poseł Ardanowski. Na razie żadne decyzje nie zostały podjęte, liczymy na polityczny rozsądek naszych kolegów, nawet jeśli są zawieszeni w partii - stwierdził w rozmowie z Wp.pl wicerzecznik PiS Radosław Fogiel.
Jak dodał, "czymś niedobrym byłoby wracanie do niechlubnych tradycji polskiej prawicy, kiedy głównie z powodów ambicjonalnych bez przerwy dochodziło do podziałów". - Wartością Zjednoczonej Prawicy jest to, że jest zjednoczona. My dzięki temu wygrywamy. Myślę, że nasi koledzy powinni wziąć to sobie głęboko do serca - mówił Radosław Fogiel.
Z kolei szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michał Dworczyk stwierdził w Radiu Wrocław, że "różne rzeczy politycy wypowiadają w emocjach" i ma nadzieję, że wypowiedź Lecha Kołakowskiego "miała charakter emocjonalny".
- Dzisiaj Polsce potrzebna jest stabilizacja, zgoda. W związku z tym Zjednoczona Prawica powinna zadbać o to, żeby taką stabilizację i pewien spokój, również legislacyjny, jeśli chodzi o parlament, zapewnić. , co jest zresztą zrozumiałe, bo jesteśmy szeroką centro-prawicową formacją. Mam nadzieję, że tym razem również tak będzie, że te różne nieporozumienia czy napięcia uda się rozwiązać - skomentował.