Były minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski w Telewizji Trwam odniósł się do obecnych relacji Polski z Unią Europejską. W czwartek premier Mateusz Morawiecki poinformował, że przesłał list do przewodniczącego Rady Europejskiej, w którym uznał, że Polska nie może zatwierdzić porozumienia w sprawie budżetu UE na lata 2021-2027 oraz Funduszu Odbudowy, jeśli będzie ono procedowane w obecnym kształcie. Spór dotyczy powiązania wypłat z praworządnością.
Witold Waszczykowski jest zdania, że zapis o praworządności daje władzę większym państwom nad pozostałymi krajami członkowskimi Unii Europejskiej. - Nowe sposoby zarządzania mają dać hegemonię największym państwom i instytucjom europejskim, panowanie nad pozostałymi krajami oraz decydowanie o ich wewnętrznych sprawach. (…) Fundusze europejskie nie są nagrodą za konkretne funkcjonowanie państwa, a rekompensatą. To czysto ekonomiczny układ za to, że otworzyliśmy nasze gospodarki na gospodarki zachodnie - uważa europoseł Prawa i Sprawiedliwości.
Były szef polskiego MSZ dalej dodaje, że Polsce "nie stanie się krzywda" nawet przy zawetowaniu europejskiego budżetu. - Nie odbudowywaliśmy Polski na podstawie europejskich dotacji. One stanowią mniej niż 1,5 procent PKB rocznie. To istotny zastrzyk, ale nie są to fundusze, które zbudowały Polskę. Chcemy je w dalszym ciągu otrzymywać, ale to broń obosieczna. Zachód straciłby na tym. (…) Jeśli zawetujemy budżet, nie powstanie budżet na odbudowę Europy, a normalny budżet unijny na lata 2021-2027 wejdzie w życie jako prowizorium. Żadna krzywda nam się nie stanie, bo budżet europejski będzie funkcjonował - powiedział polityk.
Witold Waszczykowski dodał, że podczas wizyty Mateusza Morawieckiego na Litwie tamtejszy premier miał przyznać, że nie zgadza się z "piętnowaniem Polski". Według eurodeputowanego, szeroko rozumiany mechanizm praworządności raczej nie zostałby zaakceptowany także przez Hiszpanię, Włochy czy Grecję, ponieważ państwa te "wolą luźniejsze formy zarządzania funduszami, sprawami europejskimi niż Niemcy i Francuzi".
Witold Waszczykowski wypowiadał się wcześniej w tej sprawie także w rozmowie z TVN24. Według eurodeputowanego problemem jest to, że Komisja Europejska stworzyła "bardzo szeroką definicję praworządności". Polska sprzeciwiła się zwłaszcza drugiej części formuły, która brzmi: "Właściwe kroki zostaną podjęte nie tylko po uznaniu, że pogwałcenie zasad praworządności może mieć bezpośredni wpływ na prawidłowe zarządzanie budżetem Unii, ale także wówczas, gdy istnieje ryzyko pogwałcenia tych zasad".
- Chce te pieniądze uzależnić od spełniania tych warunków praworządności. Tylko problem polega na tym, że ta definicja praworządności jest bardzo szeroka. Obejmuje nie tylko ustrój sądowy, kwestie społeczne, kwestie światopoglądowe, a w niektórych przypadkach wręcz można mówić o intymnych - mówił Waszczykowski.