"Dlaczego zostałem zatrzymany i dlaczego władza chce aresztować Leszka Czarneckiego?" - pyta na początku wpisu na Facebooku Roman Giertych, były wicepremier i obrońca podejrzanego w sprawie GetBack biznesmena Leszka Czarneckiego. "Gdy zatrzymano mnie 15 października tego roku, wiele osób pytało publicznie, czy ma to związek z posiedzeniem aresztowym w sprawie dr. Leszka Czarneckiego, które było zaplanowane na dzień następny. Koincydencja wydawała się oczywista. Pojutrze (w poniedziałek - red.) ponownie odbędzie się posiedzenie sądu, który będzie rozpatrywał wniosek prokuratury o areszt dla Leszka Czarneckiego. Ponieważ decyzją prokuratury zostałem pozbawiony praw wykonywania mojego zawodu, czas na mowę w tej sprawie wygłoszoną publicznie, bez togi, bez sądu, ale przy użyciu tych środków, którymi dysponuję" - pisze adwokat.
Dalej Giertych stwierdza, że od 2015 r. PiS "doskwierał fakt, że jedna z największych firm prywatnych w Polsce, należy do człowieka, który z tą władzą nie miał nic wspólnego".
"Nie był zaangażowany politycznie, ale jego sympatie i ścieżka życiowa stawiały go w oczywisty sposób w szeregu przeciwników tego rządu. Dlatego też urzędnicy PiS robili wszystko, co możliwe, aby utrudnić życie jego firmom tak, by je przejąć lub podporządkować. Strategia ta zadziałała wobec innych biznesmenów, prowadzących działalność w Polsce, sądzono więc, że zadziała również wobec dr. Leszka Czarneckiego" - stwierdza adwokat i przywołuje 2018 rok, gdy po publikacji "Gazety Wyborczej" wybuchła tzw. afera KNF.
Według adwokata w całej sprawie wynagrodzenia w wysokości 40 mln zł dla człowieka z KNF zatrudnionego w banku Czarneckiego. "Istotą miało być przejęcie faktycznej kurateli nad majątkiem wartym 6 miliardów złotych. Ofertę złożył człowiek blisko związany z prezesem NBP Adamem Glapińskim i została ona w pewien sposób potwierdzona poprzez wspólną wizytę Leszka Czarneckiego i Marka Ch. u prezesa NBP. Adam Glapiński to od dziesięcioleci najbardziej zaufany człowiek Jarosława Kaczyńskiego od spraw finansów" - stwierdza były szef Ligii Polskich Rodzin. Giertych twierdzi, że Czarnecki odrzucił propozycję, przez co był "zastraszany". "Komisja Nadzoru Finansowego rozpoczęła w Idea Bank S.A. kontrolę pod kątem sprzedawania przez ten bank obligacji GetBack" - twierdzi adwokat. Według Giertycha kontrole zmierzały w jednym kierunku - miały "zagrozić pozycji właściciela banku i przejąć władzę na jego obydwoma bankami oraz jego innymi instytucjami finansowymi".
Dalej Giertych twierdzi, że wobec ujawnienia rozmów Czarneckiego z b. szefem KNF, obarczenie winą za GetBack i przejęcie banków Czarneckiego "stało się niemożliwe". Adwokat przekonuje, że PiS przez rok od afery KNF "nie podejmował stanowczych działań" wobec biznesmena, bo nie sprzyjały temu wybory. Później jednak - zdaniem prawnika - "postanowiono przedłożyć Czarneckiemu ostateczną propozycję". "Albo zgodzi się wreszcie na nadzorcę z PiS w swoich bankach i jego majątek „będzie grać w drużynie” PiS, albo władza się z nim ostatecznie rozprawi" - napisał.
Adwokat dodaje, że tego lata "podczas spotkania poza granicami Polski doszło do złożenia oferty przyjęcia do pracy do banków Czarneckiego (w charakterze doradcy lub członka rady nadzorczej)" byłego szefa jednego z państwowych banków, który ma być osobą blisko związaną z obecną władzą. "Ofertę złożył b. polityk PiS, utrzymujący bliskie relacje osobiste z prezesem Rady Ministrów Mateuszem Morawieckim. Towarzyszyła mu inna osoba blisko powiązana z PiS. To była już kolejna oferta. Bo dwa miesiące wcześniej Czarneckiemu przedstawiono koncepcję udziału w projekcie wykupienia stacji TVN24" - czytamy we wpisie. "Władza uznała, że Czarnecki jest osobą, która mogłaby być zaakceptowana przez akcjonariuszy TVN, gdyby zdecydowali się na sprzedaż swojego kanału informacyjnego. Koncepcję tę przedstawiono przed wyborami prezydenckimi. Twierdzono, że pomysł przejęcia stacji TVN24 został ustalony z premierem Mateuszem Morawieckim podczas jego prywatnego spotkania z osobą, która później przedstawiła ofertę Czarneckiemu. Po ewentualnym przejęciu stacji proponowano dostarczanie reklam ze spółek skarbu państwa, a po pewnym czasie wykup stacji przez spółki Skarbu Państwa za kwotę wielokrotnie wyższą od ceny zakupu. Leszek Czarnecki oferty nie przyjął" - pisze Giertych.
Następnie, jak twierdzi były minister edukacji, Bankowy Fundusz Gwarancyjny zablokował transakcje, dzięki którym odbudowany miałby zostać kapitał Idea Banku, natomiast KNF odrzuciła "plan naprawy banku". Później prokuratura złożyła wniosek o aresztowanie Czarneckego.
Dalej Giertych łączy sprawę biznesmena z zarzutami, które mu postawiono. Adwokat twierdzi, że służby podsłuchiwały jego rozmowy z drugim obrońcą Czarneckiego Jackiem Dubois, a także z samym Czarneckim. "Stąd władza dowiedziała się o tym, co chcemy przedstawić na rozprawie 16.10.2020 roku. Kilka dni później pod jakimś kompletnie absurdalnym pretekstem, postanowiono postawić mi zarzuty. (...) Centralne Biuro Antykorupcyjne dokonało przeszukania mojego domu, domu letniskowego mojej żony we Włoszech, oraz mojej rewizji osobistej, szukając tak naprawdę jednej rzeczy - nośników nagrań. Gdy kazano mi się rozebrać, aby przeszukać moje ubranie, zapytałem agentów CBA, czy sądzą, że adwokaci noszą przy sobie dokumenty, dotyczące skomplikowanych spraw cywilnych swoich klientów, które prowadzili 10 lat temu. Odpowiedziało mi milczenie. Nie szukano w moim domu żadnych dokumentów. Szukano wyłącznie taśm. Oczywiście niczego nie znaleziono. Na marginesie chciałbym zauważyć, że przypuszczenia CBA, że takie dowody mógłbym trzymać przy sobie, po prostu mi uwłaczają" - napisał adwokat.
Były polityk podkreśla, że dowody "na złożenie tej największej - w jego przekonaniu - oferty korupcyjnej w historii Polski" mogą zostać przedstawione tylko niezależnej komisji śledczej. "Mój Mocodawca, dr Leszek Czarnecki, upoważnił mnie do oświadczenia, że z obecną prokuraturą, po doświadczeniach z roku 2018 nie zamierza współpracować w sprawie wyjaśniania przedstawionej tutaj afery" - pisze Giertych. "Takiej komisji śledczej jesteśmy gotowi przedstawić dowody złożonej oferty, przedstawić nazwiska osób ją przedkładających, podać wszystkie okoliczności proponowanej transakcji" - pisze.
"Z tego co napisał mecenas Roman Giertych, wynika, że jako Naród zawdzięczamy Leszkowi Czarneckiemu, że w Polsce nie nadaję TVN-PiS. Miłego dnia" - skomentował oświadczenie Giertycha Jacek Dubois.