Jak mówi w Onecie prof. Marcin Matczak z Uniwersytetu Warszawskiego, nieopublikowanie ustawy dot. COVID-19 to "następny etap niszczenia jakiegokolwiek państwa prawa". - O tym, co jest prawem, decyduje nie parlament, ale jednoosobowo pan premier. Jak jest wyrok - na przykład Trybunału Konstytucyjnego dotyczący aborcji - który się nie podoba, to się go nie publikuje. Jak jest ustawa, która się nie podoba - robi się to samo - podkreśla. Tyle że takie działanie to jest modelowa wręcz definicja dyktatury, jedynowładztwa. Władzy, która rękami jednej osoby, szefa rządu przesądza "po uważaniu" co jest prawem, a co nie. To bardzo poważna sytuacja, bo działanie premiera, który wbrew obowiązkowi nie publikuje ustawy, jest przekroczeniem uprawnień. Czyli może być przestępstwem z art. 231 kodeksu karnego - dodaje.
Jak mówi, "działania premiera, który zdecydował o niepublikowaniu ustawy 'covidowej' tworzą bardzo niebezpieczny precedens". - To robi "dziurę w tamie", jaką jest pewność prawa i zasad, które powinny wszystkich obowiązywać. A co, jeśli następny premier też będzie chciał jednoosobowo decydować, co się stanie obowiązującym prawem, a co nie? - pyta. - To jest aktywna zmiana ustroju Polski na dyktaturę - kwituje.
W piątek posłowie KO Jan Grabiec i Robert Kropiwnicki zapowiedzieli złożenie w prokuraturze zawiadomienia na Mateusza Morawieckiego. Politycy uważają, że premier mógł popełnić przestępstwo z art. 231 Kodeksu karnego, który mówi o niedopełnieniu obowiązków przez funkcjonariusza publicznego. Podczas konferencji prasowej w Sejmie Jan Grabiec podnosił, że podczas pandemii najważniejszym zadaniem państwa jest wzmacnianie systemu ochrony zdrowia. Polityk stwierdził, że miała temu służyć nowelizacja tzw. ustawy covidowej, na mocy której medycy zaangażowani w leczenie chorych na koronawirusa mieli otrzymać dodatek w wysokości 100 proc. wynagrodzenia. Ustawa ta, choć podpisana przez prezydenta Andrzeja Dudę, nie została jednak opublikowana w Dzienniku Ustaw, co należy do obowiązków premiera.
Rzecznik rządu Piotr Mueller kilka dni temu przyznał, że ustawa "covidowa" w obecnym brzmieniu jest efektem pomyłki w głosowaniach i jej wejście w życie oznaczałoby wypłacenie dodatkowych wynagrodzeń praktycznie wszystkim lekarzom. - Senat wprowadził niejasne poprawki do tej ustawy, które niestety przez pomyłkę kilkunastu posłów podczas głosowań sejmowych zostały przyjęte. Oznaczałyby one, że poprzez nieścisłe przepisy należałoby rozszerzyć wynagrodzenia dodatkowe, przeznaczone dla osób na pierwszym froncie walki z covidem, właściwie wszystkim osobom w służbie zdrowia, które potencjalnie, a nie faktycznie mogą być narażone na kontakt z koronawirusem - mówił Müller na antenie Polskiego Radia 24.