Przemysław Czarnek ma wielu przeciwników. Nowy minister naraził się m.in. nauczycielom i uczniom, którzy protestowali przed budynkiem resortu edukacji, domagając się jego dymisji. Odwołania Czarnka z funkcji ministra edukacji i nauki domagali się także poloniści z Uniwersytetu Jagiellońskiego i badacze z Komitetu Nauk o Kulturze PAN. List otwarty w tej sprawie napisały także kobiety nauki. Dokument ten podpisało ponad 500 osób związanych ze środowiskiem akademickim. Kolejnym apelem tego typu jest petycja podpisana przez ponad 340 naukowców, skierowana do prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Mateusza Morawieckiego. Autorzy tego listu uważają, że Przemysław Czarnek nie ma kompetencji do kierowania polską edukacją i nauką, a ponadto jest "niegodny" stanowiska, które niedawno objął.
"W wypowiedziach dr. hab. Czarnka widoczne są rażący brak poszanowania ludzi o innych poglądach, ukrainofobia, antysemityzm, dehumanizacja osób nieheteronormatywnych, mizoginizm oraz pochwalanie kar cielesnych wobec dzieci. Obraz ten dodatkowo pogarsza niezrozumienie używanych pojęć (jak choćby 'ideologia'), rażące braki w wiedzy oraz znikomy dorobek naukowy dr hab. Przemysława Czarnka" - czytamy w petycji naukowców, którą można podpisać TUTAJ.
Przemysław Czarnek odniósł się do apeli o jego odwołanie w wywiadzie dla Radia Wnet. Polityk stwierdził, że przeciwne jego działalności nie jest środowisko akademickie, ale "część środowisk".
- Jest ogromnie wiele środowisk akademickich, które wspiera działania Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. (...) Nie utożsamiajmy całego środowiska akademickiego z listem, jaki poszedł do pana prezydenta, zawierającym mnóstwo bzdur, fałszów i kłamstw - mówił minister edukacji i nauki.
Przemysław Czarnek został zapytany, co powiedziałby osobom protestującym przed siedzibą MEN, gdyby do nich wyszedł. Polityk przyznał, że nie czytał listu naukowców i nie zamierza tego robić.
- Słyszałem wczoraj w jednym z wywiadów o jakichś absurdalnych zarzutach pod moim adresem o jakimś antysemityzmie, czy jakichś innych mizoginizmach, trudnych słowach. Ja bym prosił tych państwa, żeby najpierw wysłuchali moich wykładów i przeczytali moje artykuły, a później pisali bzdury, bo jeśli to robią osoby z tytułami naukowymi, to nie wypada, żeby podpisywać się pod bzdurami, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Tyle mam do powiedzenia dla tych państwa - powiedział Czarnek.