Krzysztof Bosak o Marszu Niepodległości: W świetle prawa nie było żadnego zgromadzenia. Rząd za to odpowiada

Krzysztof Bosak z Konfederacji skomentował środowy Marsz Niepodległości. Według polityka za wczorajsze wydarzenia odpowiadają uczestnicy, "którzy dali się sprowokować" oraz to, że policja "otrzymała pozwolenie na użycie siły".

Krzysztof Bosak został zapytany przez dziennikarza Rzeczpospolitej TV o to, dlaczego uczestnicy Marszu Niepodległości nie przestrzegali ustaleń dotyczących organizacji "samochodowego rajdu". Według lidera Konfederacji policja miała świadomość tego, że część uczestników weźmie udział w marszu na piechotę. - To było jasno widoczne z ich reakcji, nie wszyscy mieli zamiar przyjeżdżać autami - dodał polityk. 

Krzysztof Bosak o Marszu Niepodległości: Doprowadzono do eskalacji bezsensownej, nieuzasadnionej przemocy

- W sensie prawnym, z powodu wadliwych ustaw PiS-u marszu właściwie w ogóle nie było. Byli po prostu ludzie, którzy przyszli na miejsce marszu. Policja nie wpuszczała ludzi w autach w ustalony sposób. Policja sama zachęcała ludzi do zostawiania aut i uczestniczenia w zgromadzeniu na piechotę. Dlaczego tak się działo? Nie mam pojęcia. Natomiast nasz autokar, przygotowany przez posłów, przez ponad godzinę nie mógł się dostać na trasę marszu - kontynuował poseł. Krzysztof Bosak powiedział, że on również dostał się na marsz autem, ale był "jednym z niewielu szczęśliwców, którym to się udało". 

Dalej lider Konfederacji mówił o osobach, które według niego są odpowiedzialne za zdarzenia, do których doszło podczas marszu. Polityk zwracał uwagę głównie na działania policji. O uczestnikach mówił z kolei, że "dali się sprowokować".

Po raz pierwszy od 2014 zwarte oddziały prewencji zostały wprowadzone na trasę marszu, co spowodowało starcia z policją. Ubolewam nad tym. Potępiam agresję tych, którzy dali się sprowokować. Potępiam też nadużycie środków przymusu bezpośredniego przez policję i ich zwierzchników, którzy doprowadzili do eskalacji przemocy, kompletnie bezsensownej i nieuzasadnionej

- powiedział Krzysztof Bosak, według którego "policja dostała polityczne przyzwolenie na używanie siły".

Dziennikarz zauważył, że to nie policja rzucała w siebie petardami i racami. Zwrócił też uwagę na zamieszki, jakie miały miejsca w okolicy Empiku. Polityk twierdził, że nie był świadkiem tej sytuacji i że 99 proc. marszu przebiegało w spokojnej atmosferze. - Nie wiem, kto pierwszy zaczął. Wiem, że nigdy nie było starć, gdy policja trzymała się na dystans. Zawsze dojdzie do zamieszek, jeśli policja wyprowadzi tarcze i pałki. Wydaje mi się, że wczoraj komuś zależało, by doszło do bijatyki - kontynuował. 

Zobacz wideo Wściekła Hanna Lis relacjonuje Marsz Niepodległości. Płonie mieszkanie obok jej domu

Kto odpowiada za zamieszki na marszu? "To wina rządy, Jarosława Kaczyńskiego, Mariusza Kamińskiego i dowódców policji"

Krzysztof Bosak podkreślał, że potępia tych, którzy zachowywali się agresywnie wobec policji lub stwarzali inne zagrożenie, ale też krytykuje tych, którzy powinni stać na straży bezpieczeństwa. Poseł miał tu na myśli policję i polityków, "którym zależało wczoraj na awanturze". - Każdy, kto łamie prawo, powinien być ukarany - podkreślił polityk. 

Dziennikarz zapytał dalej, czy organizatorzy odcinają się od odpowiedzialności za wczorajszy marsz. - W świetle prawa wczoraj nie było żadnego zgromadzenia. Moim zdaniem cały rząd z premierem odpowiadają za to, ze zgromadzenia wpycha w próżnię prawną, a policji zawiązuje ręce. Kiedy jest próżnia prawna, policja nie ma obowiązku chronić zgromadzenia. Wszyscy wiemy, że zgromadzenie było, ale w świetle prawa go nie było. Rząd za to odpowiada. Za działania policji odpowiada wicepremier ds. bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński, szef MSWiA Mariusz Kamiński i bezpośredni przełożeni policji - zakończył rozmowę poseł Konfederacji. 

Więcej o: