- Podtrzymujemy nasze apele o to, by nie organizować zgromadzeń w czasie pandemii. I dotyczy to wszystkich, bez względu na światopogląd. Co do formuły marszu - pierwotnie miała być ona zmotoryzowana i wydawało się, że będzie to wyrazem rozsądku. Niestety okazało się, że organizatorzy nie byli w stanie zapanować nad wydarzeniem i utrzymać tej formuły. Pojawiła się grupa chuliganów, którzy zaczęli atakować policjantów. Co do całego przebiegu wydarzenia, wciąż czekamy na ustalenia policji. Z fragmentów nagrań, które widzieliśmy, nie można wysnuwać jednoznacznych wniosków - powiedziała rzeczniczka PiS Anita Czerwińska.
Zdaniem posłanki PiS odpowiedzialność za wydarzenia, do których doszło podczas pochodu 11 listopada, jak i poprzednich marszów (zapewne miała tu na myśli te organizowane przez Strajk Kobiet) ponoszą nie rządzący, tylko politycy opozycji. - Ponieważ w nich uczestniczą - podkreśliła Czerwińska.
- W środę widziałam jednego z posłów Konfederacji, który wręcz zachęcał do określonych zachowań. To absolutnie nieodpowiedzialne zachowanie - mówiła.
- Zarówno w przypadku marszu 11 listopada, jak i protestów, do których dochodziło w ubiegłych dniach, od ich organizacji powinno się odstąpić. Jestem przekonana, że swoje poglądy można w tym czasie [pandemii - red.] wyrażać w inny sposób. Uważam też, że nawet gdyby środowy marsz się nie odbył, nie ucierpiałyby na tym uczucia patriotyczne. Nawet w tym bardzo ważnym dla każdego Polaka dniu - stwierdziła Czerwińska.
Rzeczniczkę partii rządzącej zapytano też, czy zszokowały ją akty wandalizmu i agresji, do których doszło na trasie nielegalnego Marszu Niepodległości (np. podpalenie mieszkania przy moście Poniatowskiego, starcia z policją przy rondzie de Gaulle'a). - Z całą pewnością. Do takich zdarzeń nie powinno dojść - odpowiedziała posłanka. I choć wcześniej mówiła o "odpowiedzialności opozycji", teraz nie potrafiła jednoznacznie wskazać, kto ponosi winę za taki, a nie inny przebieg wydarzenia i akty przemocy.
- Na tym etapie nie jestem jednak w stanie określić, kto ponosi za to odpowiedzialność. Sama zorganizowałam ponad 200 zgromadzeń. I wiem jedno - za zgromadzenie odpowiada organizator. Bo czasami zdarza się tak, że pojawia się grupa osób, która chce zmienić przebieg wydarzenia. A wtedy organizator ma ograniczone pole manewru i musi wkroczyć policja. Na miejscu organizatorów nie organizowałabym zgromadzenia - mówiła w Sejmie rzecznika PiS. Zapewniła też, że "każdy, kto łamie prawo musi ponieść odpowiedzialność", i że dotyczy to wszystkich, "niezależnie od poglądów".
Czerwińska nie zgodziła się też z opinią, że jej ugrupowanie od kilku lat "flirtuje" ze środowiskiem skrajnej prawicy. - Nie wiem, co to znaczy, że flirtowaliśmy z tym środowiskiem. Nie uczestniczyliśmy w tym marszu, choć dla naszego środowiska 11 listopada to bardzo ważny dzień. Próba przyklejenia nas do tego, to kolejna niedorzeczność ze strony opozycji. Przypominam, że politycy opozycji firmowali protesty i w ten sposób narażali uczestników i ich rodziny na zachorowania - zaznaczyła.
W trakcie konferencji padło też pytanie o to, czy na wydarzenia nie powinien zareagować wicepremier ds. bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński. Reporter TVN24 Radomir Wit zasugerował, że członek rządu być może powinien ponownie nagrać "odezwę do narodu", tak ja zrobił to przy okazji protestów Strajku Kobiet, apelując m.in. o "obronę kościołów". - Jeśli będziemy potrzebowali doradztwa, zwrócimy się do pana redaktora - ucięła szybko Czerwińska.