4 listopada pisaliśmy, że były minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski może opuścić klub parlamentarny Prawa i Sprawiedliwości, pociągając za sobą pięciu innych posłów. Ma to związek z wewnętrznym sporem w obozie partii rządzącej, który dotyczy tzw. piątki dla zwierząt. Gdyby Ardanowski i pozostali "buntownicy" wcielili swój plan w życie, PiS mógłby stracić większość parlamentarną. Czy tak się stanie? Nieoficjalne doniesienia mediów skomentował marszałek Sejmu i szef klubu PiS Ryszard Terlecki.
- Wydaje mi się, że przeważy rozsądek i potrzeba jedności Zjednoczonej Prawicy i to zadecyduje o tym, że nie powstanie taka grupa - jak słyszymy - paroosobowa, która miałaby jakiś własny plan działania, stworzyła własne koło - powiedział Terlecki w Polskim Radiu 24.
Marszałek Sejmu przyznał, że zna wypowiedzi byłego ministra rolnictwa i rozmawiał z nim przed jego kwarantanną.
- Deklarował wtedy, że nie ma takiego zamiaru. Może teraz zamiar zmienił - powiedział Ryszard Terlecki, oceniając sytuację wewnątrz Prawa i Sprawiedliwości.
Tzw. piątka dla zwierząt to projekt nowelizacji ustawy o ochronie praw zwierząt autorstwa PiS, na mocy którego miały zostać wprowadzone m.in. zakaz hodowli zwierząt futerkowych oraz ograniczenie uboju rytualnego. Choć zdecydowana większość posłów go poparła, w obozie rządzącym znalazło się kilkadziesiąt osób, które zakwestionowały ten pomysł. Politycy PiS, którzy zagłosowali przeciwko "piątce dla zwierząt" (w tym Jan Krzysztof Ardanowski), zostali zawieszeni w prawach członka partii. Projekt nowelizacji ustawy o ochronie praw zwierząt spotkał się także ze sprzeciwem rolników. Senat wprowadził do niego poprawki i odesłał do Sejmu, ale Zjednoczona Prawica postanowiła, że nie będzie dalej procedowany, bo powstanie nowy projekt, który zastąpi ten pierwszy.