"To nie czas na dyskusje światopoglądowe". Minister zdrowia zapomniał, przez kogo ludzie wyszli na ulice

Mateusz Morawiecki i Adam Niedzielski, mówiąc o epidemii koronawirusa, poruszyli temat protestów. Minister zdrowia powiedział, że "to nie czas na dyskusje światopoglądowe". Warto pamiętać, co spowodowało, że tysiące ludzi wyszło na ulicę.

Podczas środowej konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki zaprezentował listę nowych obostrzeń związanych z epidemią koronawirusa. Przedstawił także ostateczne rozwiązanie - narodową kwarantannę - czyli całkowity lockdown, który zostanie wprowadzony, jeśli średnia liczba zachorowań na 100 tys. mieszkańców przekroczy 70-75 w ciągu siedmiu następujących po sobie dni. Szef rządu i towarzyszący mu minister zdrowia Adam Niedzielski nawiązali w swoich wypowiedziach do masowych protestów, które obserwowaliśmy w ostatnich dniach. Mateusz Morawiecki prosił o przeniesienie manifestacji do internetu, szef resortu zdrowia wskazywał z kolei, że musimy się skupić na ochronie życia.

- Musimy wszyscy zdać sobie sprawę z powagi sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy. To nie jest czas niesnaski, to nie jest czas na kłótnie, to nie jest czas na dyskusje światopoglądowe. To jest czas na ochronę życia, na ochronę tej podstawowej wartości - mówił Adam Niedzielski

Przedstawiciele rządu twierdzą, że to nie czas na spory, ale to rząd PiS wywołał największe z nich

Minister zdrowia stwierdził, że nie jest to czas "na dyskusje światopoglądowe", ale nie wspomniał, że ta dotycząca aborcji ma ścisły związek z polityką Prawa i Sprawiedliwości. Protesty, które przetaczają się przez ulice polskich miast, wybuchły 22 października. Tego dnia Trybunał Konstytucyjny, w którym zasiadają m.in. byli politycy PiS, a którego prezeską jest "odkrycie towarzyskie" Jarosława Kaczyńskiego Julia Przyłębska, ogłosił, że terminacja ciąży przeprowadzana w przypadku, gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, jest niezgodna z ustawą zasadniczą. Orzeczenie to sprawiło, że tysiące kobiet i ich sojuszników wyszły na ulice. Największy protest związany ze sprzeciwem wobec prób zaostrzenia prawa aborcyjnego miał miejsce 30 października. Tego dnia odbył się Marsz na Warszawę, w którym brało udział ok. 100 tys. osób.

Protesty kobiet nie są jedynymi, które wybuchły w trakcie epidemii koronawirusa. Wcześniej obserwowaliśmy manifestacje rolników, którzy sprzeciwiali się przyjęciu tzw. piątki dla zwierząt, czyli nowelizacji ustawy o ochronie praw zwierząt, na mocy którego miał zostać wprowadzony m.in. zakaz hodowli zwierząt i ograniczenie uboju rytualnego. Projekt ten był projektem działaczy Prawa i Sprawiedliwości. To kolejna "dyskusja światopoglądowa", którą wywołał obecny rząd. 

Przeciwko rządowym regulacjom związanym z epidemią protestowali i protestują przedsiębiorcy. W ostatnich tygodniach widzieliśmy m.in. manifestacje pracowników gastronomii i branży fitness.

Zobacz wideo Morawiecki apeluje do protestujących i opozycji: Proszę o to, abyśmy usiedli do rozmów
Więcej o: