- Obawiam się, że cztery kolejne lata Donalda Trumpa w Białym Domu spowodują, że Ameryka jeszcze bardziej się podzieli na różnych liniach - powiedziała w specjalnym programie Gazeta.pl dr Renata Nowaczewska z Uniwersytetu Szczecińskiego.
Amerykanistka przypomniała, że wiele głosów oddano korespondencyjnie. - Wiele stanów zliczało głosy tak, jak spływały. Szacuje się, że w skali kraju z ponad 100 mln głosów to właśnie demokraci oddawali głosy korespondencyjnie - podkreśliła. Jak dodała ekspertka, liczenie głosów korespondencyjnych zacznie się o poranku (czasu lokalnego) i może potrwać dzień.
- Jeśli Biden przegra w Pensylwanii, to będzie duża wina tego, że on w pewnym momencie ostro wypowiedział przeciwko metodzie wydobywania gazu łupkowego za pomocą szczelinowania. Gospodarka Pensylwanii w znacznym stopniu na tym się opiera - oceniła dr Nowaczewska.
Na głosy korespondencyjne w Porannej Rozmowie Gazeta.pl zwrócił też uwagę Aleksander Kwaśniewski. - Wiemy, że nic nie wiemy. Sytuację komplikuje to, że część Amerykanów głosowała korespondencyjnie i w niektórych stanach głosy są liczone już teraz, w innych będą liczone od jutra - powiedział były prezydent. - Wyobrażam sobie, że niezadowolony kandydat, myślę głównie o Trumpie, ale nie wykluczam też Bidena, będzie się sądził, uznając, że część tych głosów nie był przesłana w odpowiednim terminie - skomentował. Jak powiedział Kwaśniewski, "czeka nas parę, paręnaście dni batalii i niepewności. - Nie widać przesłanek, żeby coś dzisiaj zadecydowało o sprawie - stwierdził.