Posiedzenie Sejmu, które miało się odbyć w pierwszym tygodniu listopada, zostało przesunięte o dwa tygodnie. Poinformował o tym wicemarszałek izby, szef klubu Prawa i Sprawiedliwości Ryszard Terlecki oraz wicemarszałkowie z opozycji - Małgorzata Kidawa-Błońska z Koalicji Obywatelskiej, Piotr Zgorzelski z PSL-u oraz Włodzimierz Czarzasty z Lewicy.
Ryszard Terlecki przekazał dziennikarzom, że powodem przesunięcia obrad Sejmu jest "stan epidemii". - Mamy dużą liczbę zachorowań, szczególnie wśród pracowników - powiedział. Wicemarszałek dodał, że prezydencki projekt nowelizacji ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży został skierowany do pierwszego czytania w sejmowych komisjach: zdrowia oraz sprawiedliwości i praw człowieka. Posiedzenie ma się odbyć jeszcze w tym tygodniu.
Małgorzata Kidawa-Błońska w rozmowie z TVN24 zauważyła: - Zadaliśmy pytanie, z jakiego powodu przekładamy Sejm. Przypominam, w zeszłym tygodniu pracowaliśmy nad ustawami, które mają pomóc ludziom. Czeka branża gastronomiczna, targowa, wiele osób czeka na pomoc ze strony państwa, żeby przetrwać te najtrudniejsze czasy. Dowiedzieliśmy się, że nie może się Sejm odbyć, bo jest rozwój pandemii, a przypominam, że przez ostatnie tygodnie jest sytuacja trudna, ale Sejm jest na to przygotowany, żeby pracować zdalnie, i powinniśmy pracować właśnie po to, żeby te pilne ustawy przyjmować - mówiła.
Jej zdaniem ten krok został podjęty, bo partia rządząca obawiała się, że nie uda się przegłosować prezydenckich poprawek do zapisów o zasadności legalnej aborcji - jego propozycja zakłada, że nie będzie już można abortować płodów chorych na zespół Downa. Wicemarszałek powiedziała:
PiS nie ma większości w Sejmie, nastąpiło załamanie w obozie Zjednoczonej Prawicy. Jest projekt ustawy prezydenta, na którego PiS nie ma większości.
Barbara Nowacka uważa też, że posłowie PiS są zaniepokojeni skalą ogólnopolskich strajków z udziałem kobiet. Na Twitterze napisała:
Sejm przełożony o 2 tygodnie, na 18-19.11. Przestraszyli się protestów i liczą, że uciszą kobiety i młodzież. No i nie mają większości dla kuriozalnego projektu PAD.