Piotr Müller w rozmowie w Radiu ZET skomentował powstałą w niedzielę Radę Konsultacyjną Strajku Kobiet. W jej składzie znaleźli się m.in. Michał Boni czy Danuta Kuroń. Celem rady jest opracowanie najważniejszych postulatów ruchu i opracowanie strategii ich realizacji. Wymienia się w nich m.in. pełnię praw kobiet, kwestię aborcji, prawa społeczności LGBT, usunięcie religii ze szkół, wprowadzenie świeckiego państwa, likwidacja tzw. umów śmieciowych czy rozszerzenie działań związanych z ochroną środowiska.
Do postulatów oraz składu Rady Konsultacyjnej Strajku Kobiet odniósł się także rzecznik rządu. Piotr Müller powiedział, że według niego nawet opozycja, widząc skład rady, "zaczyna ich coraz mniej poważnie traktować". - Rada Konsultacyjna Strajku Kobiet przedstawiła takie postulaty i taki horyzont czasowy, który oznacza, że nie ma tu mowy o dialogu tylko jest mowa o podwyższeniu emocji społecznych - powiedział w internetowej części programu polityk. Rzecznik rządu odniósł się także do samych uczestników protestów.
- Nie chcę krytykować wszystkich uczestników marszów, bo zostali przez niektóre osoby - tak, jak tych organizatorów, których wczoraj widzieliśmy - trochę wykorzystani, również w innych celach - ocenił Müller. Polityk dodał, że chciałby, żeby w przyszłym tygodniu wszyscy zapoznali się z propozycją prezydenta tak, by udało się wypracować kompromis w sprawie aborcji w ramach konstytucji.
Piotr Müller zapytany o protest w ochrony zdrowia wyraził nadzieję, że większość pracowników medycznych nie zdecyduje się na "tak radykalne kroki". - Wszystkim lekarzom, wszystkich służbom medycznym należy się podziękowanie i ogromny szacunek za to, co robią. Chcemy zrobić wszystko, żeby podwyższyć jakość ich pracy: podwyżki i nowe miejsca jeśli chodzi o łóżka szpitalne. Protest w sytuacji zagrożenia wydolności służby zdrowia jest jedną z ostatnich rzeczy, która w tej chwili potrzebna jest pacjentom - skomentował.