Posłanka PiS w rozmowie w Radiu ZET komentowała protesty, które organizowane są w Polsce od ponad tygodnia. Według Anny Milczanowskiej emocje są tak mocno rozgrzane, że nikt z protestujących nie ma ochoty słuchać rządzących. - Mamy złapać się za ręce i wyjść naprzeciw protestujących?! Przecież nikt nas nie słucha - dodaje.
Według Milczanowskiej sprawa ta wymaga ciszy i spokoju, bo tylko w takich warunkach uda się wypracować porozumienie. Posłanka została też zapytana o dzisiejszy "najazd na Warszawę". - Wiemy, że będą z całej Polski, ale nie tylko, bo siły lewackie będą ściągane też autokarami z zagranicy - odparła. - Strajk Kobiet wyciąga setki tysięcy ludzi na ulice. Jedna wielka aura aerozolu koronawirusa może być nad nimi - dodaje.
Anna Milczanowska twierdzi też, że protesty nie mają wiele wspólnego z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego. - Chodzi o obalenie rządu Zjednoczonej Prawicy, obciążanie wszystkim, czym tylko można właśnie nas. Niszczy się świątynie, kościoły, pomniki, nasze dziedzictwo narodowe [...]. Być może zaniedbaliśmy przez kilkadziesiąt lat wychowanie, nauczanie, przywiązanie do tradycji, do ojczyzny, odpowiedzialność za państwo, w którym się mieszka - powiedziała.
Zapytana o białe bluzki [posłanki PiS przyszły do Sejmu ubrane na biało - red.] Milczanowska przyznała, że chciały się odróżnić od posłanek opozycji, które ubrały się na czarno. - My ubrałyśmy kolor biały, czysty. Chciałyśmy się odróżniać. Białe jest o wiele bardziej wyraziste. Miało to symbolizować, że inaczej myślimy w pewnych kwestiach światopoglądowych niż panie, które ubrały strój żałobny - przyznała.
- Znam sytuację kobiet, które rodzą takie dzieci, w zdecydowanej większości obumierają, kiedy są jeszcze w łonie matki, czyli dzieci bez mózgu. Zdarza się, że takie dziecko się urodzi i żyje. Nigdy nie ma 100 proc. diagnoz medycznych - kontynuowała dalej posłanka PiS. Później polityk została zapytana przez słuchacza o to, co powiedziałaby córce, gdyby ta miała urodzić dziecko bez mózgu. - Bardzo bym ją wspierała i szukała pomocy u fachowców, którzy mogliby ją wspierać od strony medycznej i psychologicznej. Wspierałabym jeżeli ciąża nie zagrażałaby jej zdrowiu i życiu. Jeśli by zagrażała, to ciąża powinna być usunięta - przyznała.
Na koniec polityk mówiła też o sytuacji epidemiologicznej w kraju. Dziennikarka zapytała, czy całkowity lockdown lub stan wyjątkowy jest możliwy. - Jeżeli będzie taka potrzeba, żeby zatrzymać ludzi w domu, żeby zakażenie się nie rozprzestrzeniało, to będziemy musieli najprawdopodobniej wprowadzić. W przyszłym tygodniu tych zachorowań może być zdecydowanie więcej. Fachowcy mówią, że za 10 dni może być 40 tys. zachorowań albo i więcej - dodała. Posłanka została też zapytana o ministra Przemysława Czarnka. Według niej to inteligentny, otwarty człowiek dialogu.