- Proszę straż marszałkowską o interwencję! Jestem zmuszony do podjęcia nadzwyczajnych środków! - krzyczał we wtorek w Sejmie marszałek Ryszard Terlecki, który chwilę wcześniej sam sprowokował bunt posłów opozycji, zarzucając im, że "noszą maseczki z symbolem uderzająco przypominającym symbol Hitlerjugend i SS" (chodziło o znak błyskawicy - symbol protestów po wyroku TK). Wówczas posłowie i posłanki Lewicy oraz Koalicji Obywatelskiej wyszli na środek sali plenarnej z okrzykami: "Hańba!". Banery z hasłami "Wyrok na kobiety", "Legalna aborcja", "To jest wojna!" kierowali w stronę ław polityków PiS.
Chwilę później Straż Marszałkowska wezwana przez marszałka Terleckiego odgrodziła kordonem polityków PiS od posłów opozycji, uniemożliwiając im podejście bliżej. Na zdjęciach z kamer sejmowych widać, że w "pierwszej linii" chronionych przez straż polityków był prezes Prawa i Sprawiedliwości i wicepremier Jarosław Kaczyński. - Protestuję przeciwko użyciu w taki sposób Straży Marszałkowskiej. Posłowie nie mogą swobodnie przemieszczać się po sali, traktujecie Straż Marszałkowską, jakby była jakąś służbą w totalitarnym państwie. Tak nie jest! Zadaniem Straży Marszałkowskiej jest obrona Sejmu, a nie działanie jak firma ochroniarska Jarosława Kaczyńskiego - komentował to później poseł Cezary Tomczyk z KO.
Nim jednak Straż Marszałkowska dotarła do pierwszego rzędu ław sejmowych, Kaczyńskiemu "na pomoc" ruszyły posłanki PiS, które starały się odgrodzić polityka od przedstawicieli Lewicy - rozpościerały ręce i usiłowały ściągać w dół trzymane przez nich banery. Widać to na poniższym nagraniu:
Wśród obrończyń Kaczyńskiego była m.in. posłanka Anna Paluch z PiS, która podczas przerwy w obradach była pytana o swoją "interwencję" przez reporterkę stacji TVN 24.
To jest po prostu przejaw zdziczenia i tego, że lewica nie uznaje wyroków demokratycznych, uznanych w głosowaniu... Wychodzi na to, że [Lewica - red.] próbuje po prostu doprowadzić do zamętu w czasach trudnych, kryzysowych... To powinien być cel nas wszystkich, żeby... żeby wspólnie walczyć z pandemią, bo tylko zgoda, spokój może nam to umożliwić
- mówiła, nazywając zachowanie posłów opozycji "wywoływaniem zadym".
Zamieszanie w Sejmie Sejm ITV
- Przecież ten znak, który noszą posłowie na maseczkach, to jest runiczny znak, starogermański, staronordycki... - wskazywała dalej.
- A wie pani, ile osób w Polsce w ostatnich dniach taki znak w ramach protestów nosi? - dopytywała dziennikarka TVN 24.
- To nie jest dla mnie żaden argument, bo to znaczy, że młode pokolenie jest po prostu bardzo słabo douczone - mówiła, a gdy przypomniano jej, że "to nie tylko młode pokolenie protestuje", odparła:
Młode pokolenie, a może starsze, jest po prostu niedouczone, że tego nie kojarzy ze znakiem SS. To jest oczywiste skojarzenie, naprawdę tak uważam!
- Pani poseł, to jest symbol protestów - usłyszała w odpowiedzi. - To trzeba było pomyśleć, nim się ten symbol protestów wybrało. Posłowie, zamiast wziąć się do pracy, to urządzają burdę. Jest mnóstwo ustaw do procedowania - skwitowała Paluch.