Roman Giertych skomentował stawiane mu zarzuty. "Do tej pory niestety nie byłem w stanie"

Roman Giertych odniósł się na Facebooku do stawianych mu zarzutów dotyczących działania na szkodę spółki Polnord. Skomentował także doniesienia o przeszukaniu jego domu we Włoszech.

Roman Giertych został zatrzymany 15 października. Podczas wieczornego przeszukania w jego domu pod Warszawą stracił przytomność, wskutek czego trafił do szpitala. Gdy był nieprzytomny, prokurator odczytała mu zarzuty. W niedzielnym wpisie na Facebooku mecenas wyjaśnił, że dotyczą one rzekomego działania na szkodę spółki Polnord (chodzi o prawną pomoc w transakcji nabycia wierzytelności od firmy Prokom w stosunku do m.st. Warszawy i Miejskiego Przedsiębiorstwao Wodociągów i Kanalizacji) oraz przywłaszczenie pieniędzy, które Giertych otrzymał za świadczenie usług prawnych (prokuratura uważa, że pomoc prawna była pozorna).

Roman Giertych: Nie miałem żadnej skargi na jakość naszej pracy

Były wicepremier w rządzie PiS napisał, że jego kancelaria od kilkunastu lat "obsługuje duże procesy cywilne", a kwoty dochodzonych przez nią roszczeń dochodzą do 2 mld zł. Podkreślił także, że kwoty na fakturach wystawianych na jego kancelarię nie są równoznaczne z jego zyskiem, ponieważ z tych środków opłacane są m.in. pensje adwokatów i pokrywane są koszty prowadzenia biura. 

"Przy konstruowaniu pozwów na setki miliony złotych, przy wysoce skomplikowanym stanie prawnym i faktycznym, stawki kancelarii procesowych są bardzo wysokie. Zwykle tego typu spraw podejmują się duże kancelarie zagraniczne (znaczenie droższe od mojej). W tej sprawie pozwy liczyły kilkadziesiąt tysięcy stron. Opracowanie jednego pozwu zajmuje od 3 do 12 miesięcy i prowadzone jest przez grupę adwokatów. Być może o zdobyciu kontraktu zadecydował fakt, że moja kancelaria wygrała dla Prokom Investment sprawę z Telewizją Familijną na kilkadziesiąt milionów złotych, a dla Polnordu kluczową sprawę przed NSA z miastem Warszawa, która przesądziła o możliwości sprzedaży wierzytelności za działki drogowe, gdzie Polnord do dziś uzyskał kwotę ok. 200 milionów złotych. (...) Nie miałem żadnej skargi na jakość naszej pracy lub brak profesjonalizmu moich adwokatów, złożonej przez obsługiwane przez nas firmy. Zawsze płaciłem wszystkie podatki, ZUS i inne daniny przewidziane na Państwo (również od tych rzekomo fikcyjnych faktur za pomoc prawną w transakcji, która nie podoba się prokuraturze)" - napisał Roman Giertych.

Mecenas podkreślił także, że nie jest prawdą, jakoby spółka Polnord złożyła w jego sprawie zawiadomienie do prokuratury.

"W roku 2017 Polnord uznał w swoim sprawozdaniu finansowym, zatwierdzonym przez audytora, roszczenia do miasta Warszawy i MPWiK za aktywa. I tak też było w następnych latach. W sprawozdaniu za I kwartał 2020 roku Polnord ogłosił, że roszczenia, o które pozwaliśmy Warszawę, są w pełni zasadne. Trudno więc, aby składał zawiadomienie, że ich nabycie było szkodliwe albo twierdził, że roszczenia są wątpliwe" - stwierdził Giertych.

Zobacz wideo Przemysław Staroń gościem Porannej rozmowy Gazeta.pl

Przeszukano dom Romana Giertycha we Włoszech

Adwokat odniósł się także do wydarzeń z piątku 23 października. Tego dnia włoscy karabinierzy w asyście funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego przeszukali znajdującą się we Włoszech nieruchomość Romana Giertycha. Mecenas podkreślił na Facebooku, że dom ten nie został zakupiony z pieniędzy zarobionych z przygotowania pozwów i że nie wie, co zabezpieczyli funkcjonariusze podczas przeszukania.

"Wszystko, co zabezpieczono, zostało przekazane do prokuratora włoskiego, który gdy dowiedział się od naszego włoskiego adwokata o politycznym wymiarze sprawy, zablokował ich przekazanie. Będzie teraz analizował dokumenty z Polski celem podjęcia decyzji, czy nie odrzucić polskiego wniosku. CBA nie weszło w posiadanie żadnych dokumentów, czy nośników elektronicznych" - napisał Roman Giertych. 

Roman Giertych: Media rządowe prowadzą gigantyczną operację oczerniania mnie

We wstępie swojego niedzielnego wpisu Roman Gierych napisał, że do tej pory nie był w stanie skomentować doniesień na jego temat, ale "zmobilizowała go gigantyczna operacja oczerniania mnie prowadzona przez TVP i inne media rządowe". W dalszej części oświadczenia napisał, że nadal nie jest na siłach, aby odnieść się do politycznego aspektu sprawy jego zatrzymania. Zapewnił jednak, że gdy stan jego zdrowia się poprawi, spotka się "z dziennikarzami wolnych mediów".

"Dziękuje wszystkim za wsparcie i tyle przejawów sympatii dla mnie i mojej rodziny. Chciałem też zapewnić wszystkich, że nie ma we mnie chęci zemsty, ani żądzy rewanżu. Jednak gdy nakładano mi kajdanki na ręce na tle majestatycznej fasady budynku Sądu Okręgowego w Warszawie ozdobionej przez naszych przodków dumnym hasłem: 'Sprawiedliwość jest fundamentem i ostoją Rzeczpospolitej' to głęboko zatęskniłem za sprawiedliwym Państwem. I to palące poczucie, że musimy mieć sprawiedliwą Polskę, nie opuści mnie do końca życia" - napisał Roman Giertych.

Więcej o: