Trybunał Konstytucyjny zajął się sprawą aborcji na wniosek posłów Prawa i Sprawiedliwości. W czwartek TK pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej stwierdził, że przepisy pozwalające kobietom na usunięcie płodu w chwili wykrycia poważnego uszkodzenia lub nieuleczalnej choroby nie są zgodne z konstytucją.
Wydany przez TK wyrok powinien teraz przekształcić się w prawo. W sytuacji, gdyby lekarz zdecydował się na usunięcie płodu ze względu na jego wadę, groziłoby mu do trzech lat więzienia. Prof. Andrzej Zoll w rozmowie z WP przedstawił swoje stanowisko w tej sprawie.
Znany z konserwatywnych poglądów były prezes TK powiedział, że wyrok jest mu bliski. - Swoim poglądom w tej sprawie dałem wyraz w 1997 roku, gdy Trybunał Konstytucyjny pod moim przewodnictwem orzekł, że aborcja z powodów społecznych jest niekonstytucyjna. Bliskie jest mi w tym wypadku niemieckie prawodawstwo, które nie zgadza się na aborcję ze względu na uszkodzenie płodu. Uważam jednak, że matek, które decydują się na taki krok nie powinno się karać - tłumaczy.
Zoll nie dodał, że w Niemczech aborcja jest legalna na życzenie do trzeciego miesiąca ciąży.
Profesor Zoll ma spore wątpliwości co do legalności wydanego wyroku. - To, co możemy o nim bez wątpienia powiedzieć, to że zwiększa chaos prawny. Patrząc na to, kto wydał ten wyrok, nie powinniśmy mieć wątpliwości, że jest on pozbawiony podstawy konstytucyjnej - dodał.
Następnie prof. Zoll przyznał, że "prezes Przyłębska została wybrana przez prezydenta Dudę niezgodnie z Konstytucją", a dodatkowo "orzekają w nim też tzw. dublerzy, którzy nie mają do tego prawa".
Warto przypomnieć, że wyrok Trybunału Konstytucyjnego jest nadrzędny wobec jakiejkolwiek ustawy. Z tego powodu podjęcie się aborcji po jego wydaniu ze względu na uszkodzenie płodu staje się nielegalne.