We wtorek 20 października o godzinie 10 rozpoczęło się specjalne posiedzenie Sejmu. W jego trakcie parlamentarzyści mieli zająć się m.in. projektem ustawy autorstwa PiS, wprowadzającym podwyżki dla medyków walczących z epidemią koronawirusa oraz ustawowy obowiązek noszenia maseczek. Opozycja szybko zaczęła domagać się przerwy, a szef Klubu Parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej Cezary Tomczyk złożył wniosek o odroczenie obrad, podkreślając, że posłowie mieli mało czasu, aby zapoznać się z projektem ustawy - 49-stronicowy dokument wpłynął do laski marszałkowskiej w poniedziałek wieczór.
Ku zaskoczeniu wszystkich, wniosek o odroczenie obrad został przyjęty. "Za" zagłosowali wszyscy obecni na sali przedstawiciele opozycji - w sumie 218 posłów. Przeciw wnioskowi opowiedziało się 207 posłów PiS. Opozycji udało się przesunąć obrady na środę, bo 28 przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości było nieobecnych.
- Opozycja a, ściśle mówiąc, Platforma Obywatelska chce zablokować przyjęcie ustawy, na którą czekają Polacy - powiedział wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki.
Poseł Lewicy Włodzimierz Czarzasty komentował postawę opozycji, tłumacząc, że ma ona dużo uwag do projektu ustawy, a w Sejmie kontynuowana jest walka "o rozum i rozsądek".
- Zaczynamy z tym bardzo mocno walczyć, żeby ustawy były zgłaszane na 10 godzin przed procedowaniem tych ustaw. Koniec takiego czasu, żeby 49 stron ustawy dotykającej każdego z nas, każdej obywatelki i każdego obywatela, każdego lekarza, każdej osoby ze służby medycznej, były procedowane na kolanie przez pięć minut - mówił Czarzasty.
Informację o odroczeniu obrad Sejmu skomentował także poseł PiS Marcin Horała. "Opozycja - pierwsza do krytyki, ostatnia do merytorycznej pracy" - napisał na Twitterze wiceminister infrastruktury.
Politycy opozycji i dziennikarze zauważyli jednak, że Marcin Horała był jednym z posłów PiS, którzy byli nieobecni na sali plenarnej, gdy posłowie głosowali w sprawie odroczenia obrad Sejmu.
"Pan Horała, w ramach merytorycznej pracy, odpowiadając za pędzącą budowę CPK i »wiceministrowanie«, znalazł czas na komentarz. Nie znalazł czasu na udział w głosowaniu, którego komentarz dotyczy" - napisał były premier Marek Belka.
Horała tłumaczył swoją nieobecność tym, że głosowanie było zaplanowane na 12, a nie na 10. W odpowiedzi na wpis reportera Radia ZET, który zapytał go, jak się mu spało, pokazał także, na którą godzinę miał nastawiony budzik.
"Mamy w rządzie swoje obowiązki a pierwsze głosowania zaplanowane były na 12:00. Być może zabrakło wyobraźni, że nawet w kwestii zwalczania COVID opozycja będzie stosować obstrukcję" - napisał wiceminister infrastruktury.
W rozmowie z Polsat News tłumaczył, że nie brał udziału w głosowaniu, bo o godzinie 10 we wtorek mijał termin składania ofert doradców strategicznych Centralnego Portu Komunikacyjnego, a on, jako pełnomocnik rządu ds. budowy CPK, odpowiadał na pytania i wątpliwości w tej sprawie.
- Głosowania nie były zaplanowane na godz. 10, były zaplanowane na 12 i przyznaję: uznałem, że w każdej sprawie możemy spodziewać się obstrukcyjnego wniosku formalnego opozycji - ws. sądów, trybunału, 500 plus nawet - ale że w sprawie ochrony zdrowia i życia Polaków, nie przewidziałem tego, biję się w pierś i od tej pory będę się po opozycji spodziewał wszystkiego najgorszego - powiedział.
Do jego słów odniósł się poseł Lewicy Tomasz Trela, który stwierdził, że wręczy Horale budzik, aby ten "zawsze już wstawał na głosowanie".
- Premiera Morawieckiego, prezesa Kaczyńskiego, ministra Ziobrę, premiera Gowina i ministra Horałę łączy to, że lubią sobie pochrapać do południa i na głosowanie nie poszli. Później się dziwią, że głosowanie przegrali. My tak zagłosowaliśmy, żeby zyskać więcej czasu i móc przepracować te ustawy. Dzisiaj moje koleżanki i koledzy, którzy są lekarzami, pracują nad tymi ustawami, które na ostatnią chwilę zostały wrzucone, żeby po raz kolejny nie przyjmować bubla prawnego - powiedział Trela.