W poniedziałek prezydent Andrzej Duda powołał Przemysława Czarnka na stanowisko ministra edukacji i nauki. Podczas uroczystości prezydent mówił m.in., że przepracowania wymagają nie tylko programy w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych, ale też funkcjonowanie uczelni wyższych.
Jak mówił, "na przestrzeni ostatnich lat osoby próbujące osiągnąć wyższe stopnie w rozwoju naukowym, są w sposób brutalny atakowane za to, że nie mają światopoglądu, który jest politycznie poprawny, czyli liberalno-lewicowego".
Wydaje się, że swoją decyzją o zwolnieniu dyrektorki Departamentu Podręczników, Programów i Innowacji Aliny Sarneckiej, odpowiedzialnej m.in. za podstawy programowe i treści zawarte w podręcznikach, Czarnek spełnił nadzieje wyrażone przez Dudę.
W ministerstwie mówiło się też od dawna, że resort niedostatecznie walczy z niebezpiecznymi treściami znajdującymi się w programach nauczania. Szczególnie kontrowersyjne były treści lewackie oraz te, które kojarzone są z ideologią LGBT
- pisze wPolityce.pl. Dodano, że w podręcznikach miały również znajdować się błędy.
Połączenie resortów edukacji i nauki to jeden z elementów rekonstrukcji rządu, w wyniku której liczba ministerstw została zmniejszona z 20 do 14. Powołanie Przemysława Czarnka na ministra edukacji i nauki opóźniło się, ponieważ 5 października u posła Prawa i Sprawiedliwości wykryto koronawirusa.
O Czarnku zrobiło się głośno po czerwcowej dyskusji w TVP Info o społeczności LGBT. Parlamentarzysta pokazał wówczas zdjęcie, które miał wykonać w ubiegłym roku w Stanach Zjednoczonych w trakcie corocznej Los Angeles Pride Parade.
- Ci ludzie nie są równi ludziom normalnym i skończmy z tą dyskusją - mówił w TVP Info o osobach na fotografii. - Brońmy nas przed ideologią LGBT i skończmy słuchać tych idiotyzmów o jakichś prawach człowieka czy jakiejś równości - apelował.