W czwartek CBA na wniosek Prokuratury Regionalnej w Poznaniu zatrzymało Romana Giertycha, biznesmena Ryszarda Krauze oraz 10 innych osób, w tym Sebastiana J. i Piotra Ś.
W trakcie przeszukania w domu znanego mecenasa, ten stracił przytomność i został odwieziony do szpitala - najpierw w Otwocku, a później w Warszawie, gdzie nadal przebywa. W sobotę prokuratura poinformowała, że Giertych usłyszał zarzuty i zastosowano wobec niego środki zapobiegawcze, w tym poręczenie majątkowe w wysokości 5 mln zł, zakaz opuszczania kraju oraz zakaz wykonywania zawodu adwokata. Jego pełnomocnicy zapowiedzieli, że odwołają się od tej decyzji, bo uważają ją za nieskuteczną. Ich zdaniem Giertych nie jest formalnie osobą podejrzaną, gdyż jego stan zdrowia nie pozwalał na zrozumienie stawianych mu zarzutów.
Prokuratura twierdzi, że zachowanie Giertycha "zmieniło się, kiedy uzyskał informację, że w opinii biegłych lekarzy nie ma żadnych przeszkód, by wykonać czynności z jego udziałem'. Śledczy zarzucają, że "w ocenie prowadzących czynności procesowe Roman Giertych rozpoczął symulowanie braku świadomości".
>>> Roman Giertych z dozorem policji, zawieszony w obowiązkach adwokata. 5 mln zł poręczenia
W sobotę wieczorem były wicepremier zamieścił wpis w mediach społecznościowych, w którym opisał swój stan zdrowia oraz odniósł się do decyzji poznańskiego sądu ws. aresztu dla Sebastiana J. i Piotra Ś.
"Kochani! Jestem jeszcze bardzo słaby, więc jutro napiszę więcej. Dziękuję wszystkim za dobre słowa. Cieszę się, że już dziś sąd w Poznaniu ocenił zarzut, który mam razem z Sebastianem i Piotrkiem i uznał, że jest nawet nieuprawdopodobniony! I ich wypuścił! Jest sąd w Poznaniu!!!" - napisał Giertych (z wpisu zostały usunięte literówki - red.).
Jak ustalił Onet, w trakcie przesłuchania w prokuraturze Sebastian J. i Piotr Ś. nie przyznali się do zarzucanych im czynów. Śledczy zwrócili się do Sądu Rejonowego Poznań-Stare Miasto, jednak ten nie przychylił się do ich wniosku o tymczasowy areszt dla obu mężczyzn. Sędzia uznała bowiem, że prokuratura nie przedstawiła "żadnych przesłanek uprawdopodobniających popełnienie przestępstwa przez podejrzanych". Na wolności jest też trójmiejski biznesmen Ryszard Krauze oraz jeszcze dwóch podejrzanych.
- Sędzia Renata Żurowska wyrzuciła prokuratorskie wnioski do kosza. To porażka Prokuratury Regionalnej w Poznaniu - relacjonuje tamtejszy oddział "Gazety Wyborczej".
- Pomylono przychód ze stratą. Przyniosłem Polnordowi trzy razy bardzo dużo pieniędzy, możliwości zarobienia. A prokurator nie odczytał tego właściwie i pomyślał, że może coś uszczupliłem. Teraz się okazało, że sąd zrozumiał, no i w związku z tym jestem wolny do dalszych zajęć - powiedział cytowany przez PAP Ryszard Krauze po wyjściu z sądu.
Prokuratura postawiła adwokatowi Romanowi Giertychowi i Ryszardowi Krauze zarzuty przywłaszczenia środków spółki Polnord oraz wyrządzenia spółce szkody majątkowej w wielkich rozmiarach, a także prania brudnych pieniędzy. Czyny takie zagrożone są karą do 10 lat pozbawienia wolności.
W sobotę żona Giertycha Barbara wyjaśniła jednak na Twitterze, że jej mąż "ma zarzut współsprawstwa (tożsamość zarzutu) z osobami, które przed chwilą sąd wypuścił uznając, że brak jest nawet uprawdopodobnienia popełnienia przestępstwa".
W sprawie zatrzymani zostali również założyciele spółek - według ustaleń śledczych - fasadowych, a także ówcześni członkowie władz Polnordu - Bartosz P., Andrzej P., Michał Ś., Piotr W., Wojciech C i Tomasz Sz. oraz dwóch członków ówczesnego zarządu Prokom Investments S.A. Zatrzymanym zostały przedstawione zarzuty dotyczące przywłaszczenia i wyprowadzenia w latach 2010-2014 ze spółki deweloperskiej kwoty około 92 mln złotych.
Śledztwo w tej sprawie zostało wszczęte 28 lutego 2017 roku, po złożeniu zawiadomienia przez obecne władze spółki Polnord SA. Dotyczyło ono podejrzenia popełnienia przestępstwa polegającego na nabyciu przez Polnord S.A. wierzytelności spółki Prokom Investments S.A. w kwocie niemal 73 milionów złotych.