Ryszard K. to biznesmen, który został zatrzymany przez CBA tego samego dnia co Roman Giertych. Kiedy w czwartek w jego domu w Gdyni trwało przeszukanie, przed budynkiem zgromadzili się dziennikarze reprezentujący różne media. O godzinie 19:15 funkcjonariusze wyprowadzili Ryszarda K., a następnie przewieźli do prokuratury - wówczas reporterzy zaczęli się rozchodzić. Właśnie wtedy - jak wynika z relacji świadków - miało dojść do ataku na operatora TVP.
>>>Operator TVP pobity przed domem Ryszarda K. "Ma rozbitą głowę, trafił do szpitala"
- W pewnej chwili z domu wybiegł mężczyzna, który popychał go i okładał po twarzy. Potem rzucił kolegę na ziemię, zaczął go okładać pięściami i kopać. Operator ma rozbitą głowę, trafił do szpitala. Na szczęście w pobliżu byli inni koledzy, którzy szybko pojawili się na miejscu i dokończyliśmy zdjęcia. Sprzęt nie został uszkodzony - relacjonowała w rozmowie z portalem Wirtualne Media reporterka TVP3 Gdańsk Małgorzata Rakowiec.
Z relacji telewizji publicznej wynika, że napastnikiem miał być syn Ryszarda K. Nim na miejscu zjawiła się policja, 31-letni Aleksander K. zdążył odjechać.
Jak informuje TVN24, Aleksander K. został zatrzymany przez policję w piątek wieczorem. Później doprowadzono go do Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, gdzie usłyszał trzy zarzuty: naruszenia nietykalności, kierowania gróźb wobec dziennikarzy i spowodowania obrażeń ciała poniżej siedmiu dni. Za wymienione czyny grozi kara do dwóch lat pozbawienia wolności.
Śledczy wystąpili też z wnioskiem o zastosowanie wobec mężczyzny tymczasowego aresztu. Zgody na to nie wyraził jednak sąd. 31-latek został objęty dozorem policji. Nie może też kontaktować się ani zbliżać do pokrzywdzonych.
Ryszard K. został zatrzymany przez CBA w związku ze śledztwem dotyczącym wyprowadzenia 92 milionów złotych z jednej ze spółek deweloperskich. Oprócz niego zatrzymano 11 osób, w tym adwokata Romana Giertycha. Podczas przeszukania w domu Giertycha, mecenas stracił przytomność. Nie jest jasne, w jakim jest stanie. Rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn przekazał, że stan Romana Giertycha jest dobry, ale żona adwokata zdementowała te słowa, pisząc, że stan jej męża jest "poważny, zagrażający życiu i zdrowiu".
"Nie pozwólcie, żeby moje zatrzymanie przykryło katastrofę epidemiczną rządu PiS, bo taki jest tego cel" - apelował w czwartek sam Roman Giertych. - Tata uważa, że jest to zemsta polityczna za jego działalność antyrządową - powiedziała później jego córka Maria Giertych.