W przyszłym tygodniu mają zapaść ostateczne decyzje w sprawie przyszłości Zjednoczonej Prawicy. Posłowie Prawa i Sprawiedliwości sugerują, że koalicja z Solidarną Polską i Porozumieniem już nie istnieje i możliwe jest powstanie rządu mniejszościowego.
Sytuacja ma związek m.in. z głosowaniem ws. nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt. "Za" głosowało 176 posłów klubu PiS, przeciw było 38 - wśród nich minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski, a wstrzymało się 15. Przeciwko nowelizacji głosowali wszyscy posłowie Solidarnej Polski, w tym jej lider i minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. 15 przedstawicieli Porozumienia, w tym Jarosław Gowin, wstrzymało się od głosu. Nowelizację poparła wicepremier, minister rozwoju Jadwiga Emilewicz z Porozumienia.
Jak ustalił portal DoRzeczy.pl, kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości uznało, że minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro powinien zostać zastąpiony przez posła PiS Przemysława Czarnka, doktora habilitowanego nauk prawnych. "Wydarzenia" Polsatu podały natomiast w niedzielę wieczorem, że oprócz Czarnka rozważana jest także kandydatura posłanki PiS i adwokatki Małgorzaty Wassermann.
Dziennikarz "Rzeczpospolitej" Jacek Nizinkiewicz napisał z kolei na Twitterze, że stanowisko ministra sprawiedliwości mogłoby przypaść posłowi PiS Arkadiuszowi Mularczykowi (Mularczyk był w przeszłości członkiem Solidarnej Polski). "Nominacją Arkadiusza Mularczyka na nowego ministra sprawiedliwości/prokuratora generalnego, Jarosław Kaczyński miałaby upokorzyć Zbigniewa Ziobrę porównywalnie, jak z wysunięciem kandydatury Andrzeja Dudy na prezydenta RP" - stwierdził Nizinkiewicz.
Z ustaleń "Super Expressu" wynika, że ministerialna teka może przypaść też posłom Markowi Astowi, Bartoszowi Kownackiemu lub Waldemarowi Budzie. - Wszystko rozstrzygnie się na początku tego tygodnia. Jeśli Ziobro nie przeprosi, nie ukorzy się przed prezesem PiS, może sprzątać biurko w resorcie - mówi w rozmowie z dziennikiem jeden z wpływowych polityków Prawa i Sprawiedliwości.