Zespół śledczych z Prokuratury Krajowej wystąpił do jednego z warszawskich sądów rejonowych o zastosowanie środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania wobec trzech kontrolerów z lotniska Smoleńsk-Północ, którzy pełnili tam służbę w kwietniu 2010 roku. Osobom tym postawiono zarzut z art. 173 Kodeksu karnego, czyli spowodowania katastrofy w ruchu lotniczym, której skutkiem była śmierć wielu osób. Do tej sprawy odniósł się wicerzecznik PiS poseł Radosław Fogiel.
- Nie znam żadnych szczegółów, ustaleń, bo to jest w gestii prokuratorów prowadzących sprawę, ale rozumiem, że jeżeli wydano takie postanowienie, to wnioski śledczych muszą być w tej sprawie jednoznaczne - powiedział polityk w Programie Pierwszym Polskiego Radia.
Radosław Fogiel przypomniał, że śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej ciągnie się od wielu lat. Powiedział także, że Rosjanie są "dość niechętni do współpracy" we wszystkich sprawach związanych z tym, co wydarzyło się w Smoleńsku w 2010 roku, ale nie oznacza to, że "nasza prokuratura ma odłożyć sprawę na półkę".
- Mam nadzieję, że to jeden z małych kroczków i w końcu, dzięki uporowi i determinacji, dowiemy się tak, żeby nikt nie miał wątpliwości, co wydarzyło się tego fatalnego dnia w Smoleńsku - mówił Fogiel.
10 kwietnia 2010 roku w katastrofie samolotu TU-154 pod Smoleńskiem zginęło 96 osób. Wśród ofiar tragedii byli prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Lech Kaczyński i pierwsza dama Maria Kaczyńska. Delegacja leciała na uroczystości związane z 70. rocznicą zbrodni katyńskiej.