Za wydanie kilkudziesięciu milionów złotych na nieudaną próbę przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych 10 maja na razie nikt nie poniósł konsekwencji. Jednak po raz pierwszy sąd uznał, że podstawy do tych działań nie było.
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie we wtorek orzekł, że decyzja premiera Mateusza Morawieckiego ws. wyborów była nieważna i stanowiła "rażące naruszenie prawa" - podało RMF FM. To na podstawie tej decyzji zlecono Poczcie Polskiej przygotowanie wyborów kopertowych.
Morawiecki wydał swoją decyzję ws. wyborów na podstawie tzw. ustawy covidowej. Ale - podkreślił sąd - ogólne przepisy nie mogą zmieniać przepisów szczegółowych w Kodeksie wyborczym.
Reporter RMF FM Patryk Michalski opisał uzasadnienie decyzji WSA jako "miażdżące dla premiera". Morawiecki swoją decyzją naruszył konstytucję, Kodeks wyborczy i ustawę o Radzie Ministrów.
Wiadomo, że 70 milionów złotych wydano na wydrukowanie pakietów wyborczych, które okazały się w całości bezużyteczne. Jednak to nie jedyny koszt związany z organizacją wyborów, które się nie odbyły i sąd ocenił, że skutki gospodarcze decyzji premiera są "niemożliwe do oszacowania".
Politycy opozycji już mówią o odpowiedzialności na wydanie dziesiątek milionów złotych publicznych pieniędzy na podstawie bezprawnej decyzji.
"Sąd stwierdził, że organizacja wyborów kopertowych przez premiera Morawieckiego była bezprawna. Rozumiem, że teraz ruszy z kopyta śledztwo w sprawie nielegalnego wydania ponad 70 mln zł przez ministra Sasina i spółkę. Zawiadomienie złożyliśmy ponad 3 miesiące temu" - napisał rzecznik PO Jan Grabiec.
"Teraz tylko czekamy, aż Pan Jacek Sasin wyskrobie ze skarbonki i odda 70 milionów złotych, które wykorzystał na ten bezprawny proceder" - ironizował na Twitterze Krzysztof Śmiszek z Lewicy.