Rzecznik Praw Dziecka pisze o wstrzymanych operacjach kardiologicznych. Ministerstwo zdrowia: To nieprawda

Rzecznik Praw Dziecka zaapelował do ministra zdrowia ws. wstrzymanych operacji kardiologicznych u nienarodzonych dzieci. Jak twierdzi resort zdrowia, operacje wcale nie zostały wstrzymane i "mogą być wykonywane w pięciu wysokospecjalistycznych ośrodkach w Polsce".
W Polsce wstrzymane są operacje kardiologiczne u nienarodzonych dzieci. Prowadzony od niemal dekady program był wzorem dla świata, ratował zdrowie i życie dzieci. Poprosiłem ministra zdrowia Adama Niedzielskiego o pilną interwencję

- poinformował na Twitterze Rzecznik Praw Dziecka. Jak czytamy na oficjalnej stronie, do Mikołaja Pawlaka "wpływają dramatyczne listy od fundacji pomagającej ratować dzieci z wadami serca i rodziców maleństw, które czekają na ratunek", ponieważ "od kwietnia nie przeprowadza się operacji kardiologicznych u nienarodzonych dzieci".

Resort zdrowia odpowiada rzecznikowi

Wpis Mikołaja Pawlaka jeszcze w poniedziałek doczekał się odpowiedzi ze strony Ministerstwa Zdrowia, które podkreśliło, że to, co napisał nie jest prawdą.

Szanowny Panie, operacje kardiologiczne u nienarodzonych dzieci są cały czas przeprowadzane. Zabiegi finansuje NFZ oraz Ministerstwo Zdrowia w ramach programu dot. kompleksowej diagnostyki i terapii wewnątrzmacicznej, mogą być one wykonywane w pięciu wysokospecjalistycznych ośrodkach w Polsce

- napisał resort zdrowia. Jak podkreślono, szczegółowe informacje zostaną przekazane w oficjalnej odpowiedzi.

We wtorek do informacji podanych przez Ministerstwo Zdrowia odniósł się Mikołaj Pawlak.

Prof. Joanna Szymkiewicz-Dangel kieruje jedynym w Polsce zespołem do operacji kardiologicznych u dzieci w łonie matki. Potwierdza, że nie ma operacji, a NFZ nie ma żadnej umowy. Dwa razy prosiłem Ministerstwo Zdrowia o interwencję. Bez odpowiedzi. Podtrzymuję apel do Adama Niedzielskiego: ratujmy dzieci

- czytamy we wpisie Rzecznika Praw Dziecka.

Kontrowersyjne słowa Pawlaka

Na początku września w rozmowie z TVN24 Rzecznik Praw Dziecka stwierdził, że "zdarza się, że [edukatorzy seksualni - przyp. red.] wychwytują dziecko gdzieś rozchwiane, zaniedbane i dają mu środki farmakologiczne, żeby zmieniać jego płeć". Powołał się przy tym na bliżej nieokreśloną sytuację, która miała mieć miejsce w Poznaniu.

Chodzi o środek farmakologiczny, estrogen, który przyczynia się do zmiany płci. Moje zgłoszenie jest na podstawie zgłoszenia rodzica. To, czy dotyczy to transaktywistów, czy edukatorów, bada prokuratura. Podobnie jak to, z jakich serwerów korzystali i w jaki sposób dzieciom te środki [na zmianę płci -red.] pakowali. Widziałem takie plecaki z tymi środkami

- powiedział Pawlak, cytowany przez "Gazetę Wyborczą". Po tych słowach Koalicja Obywatelska złożyła wniosek o odwołanie go z funkcji Rzecznika Praw Dziecka podkreślając, że nie zajmuje się prawdziwymi problemami najmłodszych, a jedynie uprawia religijny fundamentalizm.

Czytaj więcej: KO złożyła wniosek o odwołanie Rzecznika Praw Dziecka. "Pomylił swoją funkcję z funkcją kaznodziei"

Zobacz wideo Kontrowersyjne wypowiedzi Rzecznika Praw Dziecka. Czy powinien przeprosić albo ustąpić ze stanowiska?
Więcej o: