Główny Inspektor Pracy zrezygnował ze stanowiska. Efekt publikacji o nagrodach

Po burzliwej rozmowie z wicemarszałkiem Sejmu Ryszardem Terleckim Główny Inspektor Pracy Wiesław Łyszczek zrezygnował ze stanowiska - informuje Interia. Kilka dni temu portal ustalił, że urzędnik przyznał sam sobie 20 tys. złotych nagrody. O tym, czy dymisja rzeczywiście nastąpi, zdecyduje teraz Elżbieta Witek.

Informatorzy Interii wskazywali, że w 2020 r. Główny Inspektor Pracy przyznał sam sobie łącznie 20 tys. zł nagrody za "szczególne osiągnięcia". "Mam w tej chwili spotkanie, proszę wystąpić (z pytaniami - red.) pisemnie" - odpowiedział Wiesław Łyszczek, zapytany o to, jakie konkretnie były te szczególne osiągnięcia. 

Zobacz wideo Adam Bielan o terminie rekonstrukcji rządu

Interia: Główny Inspektor Pracy zrezygnował ze stanowiska. W tym roku otrzymał 20 tys. złotych nagrody

Kilka godzin po publikacji tekstu, Główny Inspektorat Pracy wydał oświadczenie, pod którym podpisał się  p.o. rzecznika prasowego Tomasz Zalewski. W piśmie nie zaprzeczono, że Łyszczek nagrodził finansowo samego siebie. Podkreślono jednak, że gratyfikację przyznano za "efekty pracy", a nie "szczególne osiągnięcia". Z tego samego tytułu ok. 47 tys. zł otrzymali również trzej jego zastępcy. 

"Sęk w tym, że nagrodę za efekty w pracy przyznaje się regularnie, trzy razy do roku, i to w porozumieniu ze związkami zawodowymi. Ani w przypadku Łyszczka, ani jego zastępców nikt nie rozmawiał ze związkowcami" - pisze Jakub Szczepański, dziennikarz Interii.

Co więcej, opinię ws. nagród dla kierownictwa PIP wyraża Kolegium Głównego Inspektora Pracy, w którym zasiadają m.in. zastępcy szefa tego urzędu. Z treści wspomnianego oświadczenia wynika więc, że Łyszczek najpierw nagrodził swoich najbliższych współpracowników, a oni po kilku tygodniach pozytywnie zaopiniowali gratyfikację dla przełożonego. 

Łyszczek podał się do dymisji po wizycie na dywaniku u Terleckiego. "Rozmowa nie należała do przyjemnych"

Po publikacji Interii Łyszczka wezwano na dywanik do Sejmu - jego bezpośrednim przełożonym jest bowiem marszałek izby niższej. Urzędnik nie rozmawiał jednak z Elżbietą Witek, tylko trafił do gabinetu wicemarszałka Ryszarda Terleckiego

"Rozmowa nie należała do przyjemnych. Nieoficjalnie wiadomo, że Wiesław Łyszczek bronił się jak lew i do ostatniej chwili nie chciał ustąpić. Po tekstach Interii wicemarszałek miał jednak mocne argumenty, więc niepyszny minister musiał złożyć rezygnację" - mówi jeden z informatorów Interii w PIP. 

Rezygnację Głównego Inspektora Pracy musi rozpatrzyć teraz Rada Ochrony Pracy. Stamtąd wniosek trafia do sejmowej Komisji Kontroli Państwowej. Stanowiska obu tych ciał będą miały jednak tylko charakter opinii, bowiem ostateczny głos w tej sprawie ma marszałek Sejmu.  

Interia przypomniała też, że do funkcjonowania Państwowej Inspekcji Pracy sporo zastrzeżeń wyrażała Najwyższa Izba Kontroli - chodziło m.in. o nieprawidłowości w wykonaniu budżetu PIP w 2019 rok. Wynikały one z niedostatecznego nadzoru Głównego Inspektora Pracy w obszarze zamówień publicznych. W marcu portal informował też, że w Państwowej Inspekcji Pracy powstało 60 nowych stanowisk dla działaczy PiS i Solidarności oraz osób z Podkarpacia (skąd pochodzi Łyszczek). Co więcej, wskazani przez niego pracownicy zwykle otrzymywali większe premie, niż ci zgłoszeni do nagród przez swoich bezpośrednich przełożonych. 

Więcej o: