W czwartek liderzy Zjednoczonej Prawicy zasiedli do kolejnej tury rozmów przed planowaną rekonstrukcją rządu. Od dłuższego czasu koalicjanci nie mogą dojść do porozumienia nie tylko w kwestii zmian personalnych w gabinecie Mateusza Morawieckiego, ale i wspólnego programu. Mowa tu choćby o "dokończeniu" reformy sądownictwa podziału województwa mazowieckiego, zakazu hodowli zwierząt futerkowych oraz planowanej dekoncentracji mediów.
Jak poinformowała pod koniec sierpnia "Gazeta Wyborcza", w Zjednoczonej Prawicy ścierają się obecnie dwie wizje dekoncentracji rynku medialnego. Jeden z projektów - ten łagodniejszy - powstaje w Ministerstwie Kultury i zwany jest projektem Glińskiego. Opiera się on przede wszystkim na rozwiązaniach z Francji i Niemiec.
Drugi, zdecydowanie ostrzejszy projekt szykuje natomiast Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry, która - według "Gazety Wyborczej" - chce "pokrojenia" wszystkich dominujących koncernów medialnych - oczywiście poza państwowymi - i zmuszenia ich do wyprzedaży aktywów. W ramach koalicji pojawiła się również koncepcja, by najbardziej opiniotwórcze media zostały wykupione przez PKN Orlen (informowała o tym "Rzeczpospolita").
Być może wszystkie te pomysły na dekoncentrację mediów trzeba będzie jednak odłożyć do szuflady, przynajmniej na jakiś czas. Jak twierdzą bowiem źródła Onetu we wszystkich trzech partiach tworzących Zjednoczoną Prawicę, do obozu rządzącego dotarły drogą nieformalną ostrzeżenia o tym, że "jakakolwiek ingerencja w rynek medialny spotka się ze stanowczym sprzeciwem amerykańskiego rządu".
"Od strony amerykańskiej otrzymaliśmy jasny przekaz: jeśli przeprowadzimy, naszym zdaniem konieczną, repolonizację mediów, wówczas możemy liczyć się nie tylko z ostrym sprzeciwem amerykańskich władz, ale także z ograniczeniem amerykańskich inwestycji" - powiedział Onetowi jeden z liderów Zjednoczonej Prawicy.
Jedno z takich ostrzeżeń podczas niedawnej wizyty w Warszawie miał sformułować sekretarz stanu USA Mike Pompeo. Również ambasador tego kraju w Polsce - Georgette Mosbacher - otwarcie skrytykowała plany rozdrobnienia rynku medialnego. Należy wspomnieć, że w wiele mediów w Polsce zainwestował właśnie amerykański kapitał.
W obozie władzy te sugestie ze strony przedstawicieli administracji USA miały zostać potraktowane bardzo poważnie. Dlatego też w Zjednoczonej Prawicy coraz częściej słychać głosy, by wstrzymać projekt dekoncentracyjny i nie zaogniać relacji z głównym sojusznikiem. Za takim rozwiązaniem ma optować premier Morawiecki oraz część posłów Porozumienia. Szef rządu miał zresztą osobiście przekonywać prezesa Kaczyńskiego - czyli największego zwolennika zmian na polskim rynku mediów - by nie wywoływać niepotrzebnego międzynarodowego konfliktu.
"Z kolei liderzy Solidarnej Polski podkreślają, że stosowanie nieformalnego 'szantażu' i próby nacisku na polski rząd jest absolutnie nie do przyjęcia. Przypominają, że podobną strategię władze USA przyjęły w sprawie głośnej nowelizacji ustawy o IPN, wymuszając niestety skutecznie zmianę przepisów" - pisze Andrzej Gajcy, dziennikarz Onetu.
Kolejna tura negocjacji przy Nowogrodzkiej rozpocznie się prawdopodobnie we wtorek. Można się więc spodziewać, że w trakcie koalicyjnych rozmów sporny temat zmian na polskim rynku mediów powróci na agendę.