W sierpniu Kamila Andruszkiewicz, żona wiceministra cyfryzacji Adama Andruszkiewicza, została prezeską jednoosobowego zarządu Fundacji Agencji Rozwoju Przemysłu. Kamila Andruszkiewicz jest absolwentką filologii rosyjskiej.
- Nie podejmowałem decyzji w sprawie tej nominacji. Nawet o niej nie wiedziałem - komentował w rozmowie z Onetem Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju, któremu podlega Agencja Rozwoju Przemysłu (tej z kolei podlega kierowana przez Kamilę Andruszkiewicz fundacja). Jak dodał Borys, "instytucje podległe PFR mają dużą autonomię".
Obsadzenie stanowiska wzbudziło kontrowersje - poprzednia prezeska w 2019 roku zarobiła 175 tys., a Fundacja ARP nie poinformowała choćby o kompetencjach Andruszkiewicz. W piątek Kamila Andruszkiewicz zrezygnowała ze stanowiska. Wyjaśniła, że jej decyzja "to przejaw troski o dobre imię Fundacji". Żona wiceministra uznała, że działania Fundacji pod jej kierownictwem będą oceniane "nie merytorycznie, a przez pryzmat jej osoby".
Wiceminister cyfryzacji i poseł klubu PiS Adam Andruszkiewicz opublikował w niedzielę oświadczenie, w którym stwierdził, że jego małżonka została "zaatakowana właśnie za to, że nazywa się Andruszkiewicz i jest jego Żoną".
Moja Żona zawsze sobie samodzielnie radziła. Jest osobą bardzo pracowitą, która jeśli podejmuje się zadania, realizuje je od A do Z. Podobnie było kiedy kierowała Fundacją ARP - w pracę angażowała się maksymalnie, chcąc jak najlepiej wypełnić swoje obowiązki
- podkreślił.
Adam Andruszkiewicz dodał, że Kamila Andruszkiewicz nie tylko "posiada wykształcenie", lecz także zna biegle trzy języki obce. "Fundacja również chciała, wykorzystując te cenne umiejętności mojej Żony, rozpocząć międzynarodowe projekty charytatywne" - zaznaczył.
Kamili nigdy nie zależało na tym, by pełnić jakieś ładnie brzmiące stanowiska dla samych stanowisk, interesuje ją wyłącznie ciężka praca. Stąd też m.in. decyzja o rezygnacji z funkcji Prezesa Fundacji, aby to jasno udowodnić. W dodatku informacja o jej rzekomych zarobkach także została przekłamana. Podana w mediach kwota była fałszywa - znacznie zawyżona
- oświadczył Adam Andruszkiewicz. Decyzję o rezygnacji z funkcji prezeski Fundacji ARP nazwał "honorową".