W czwartek podczas obrad sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych komendant główny policji Jarosław Szymczyk oraz wiceszef MSWiA Maciej Wąsik odpowiadali na pytania dotyczące interwencji policji na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Chodzi o zatrzymanie 7 sierpnia 48 protestujących w obronie aktywistki LGBT znanej jako Margot.
W czasie komisji głos zabrał poseł Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Mieszkowski, który stwierdził, że były wówczas łamane prawa człowieka.
Straty społeczne, panie ministrze, są znacznie większe, niż uszkodzona suka na Krakowskim Przedmieściu. Proszę sobie to uświadomić, chyba że używacie polskiej policji do swoich potrzeb politycznych
- powiedział polityk. Na jego słowa zareagował Maciej Wąsik, który stwierdził, że to "skandal" i nazwał parlamentarzystę "łajdakiem".
Ktoś, kto używa takich słów, nie szanuje policjantów i policjantek. To jest bardzo obraźliwe stwierdzenie. Według mnie żaden parlamentarzysta nie powinien go używać. Mówienie o policyjnych 'sukach' to jest język rynsztoka
- stwierdził w rozmowie z Onetem Wąsik. Dodał, że "przenoszenie sytuacji, która miała miejsce na Krakowskim Przedmieściu do lat 80. jest łajdactwem, dlatego nazwał pana Mieszkowskiego łajdakiem".
Krzysztof Mieszkowski nie widzi nic obraźliwego w swojej wypowiedzi. Jak twierdzi, nawiązał nią do stanu wojennego, bo policyjna furgonetka "stała się przestrzenią opresji, a nie elementem praworządności". Poseł KO rozważa skierowanie sprawy do sejmowej komisji etyki.