Tusk o polityce wschodniej PiS: Proces gnilny. "Niemądre gesty serdeczności z Łukaszenką"

- To, że dzisiaj Litwa odgrywa rolę akcji solidarności z Białorusią, a nie Polska, to jest raz, że smutne, a dwa, że redukuje rolę Polski w Europie - ocenił w wywiadzie Donald Tusk. Były premier skrytykował politykę wschodnią PiS, a także "gesty serdeczności" z Alaksandrem Łukaszenką.
Zobacz wideo Donald Tusk o 40. rocznicy "Solidarności" i Białorusi. "Dobro może zatriumfować nad złem"

Donald Tusk przy okazji 40. rocznicy Porozumień Sierpniowych odniósł się do sytuacji na Białorusi. - Nie ma bezpiecznej Polski bez wolnej Białorusi i nie ma sprawiedliwej Europy bez Białorusi suwerennej. (...) Dobro może zatriumfować nad złem - mówił były premier.

Do sytuacji u naszego wschodniego sąsiada odniósł się także w wywiadzie dla onet.pl. Skrytykował politykę rządu PiS wobec Alaksandra Łukaszenki. - Stało się coś złego w ostatnich latach, jeśli chodzi o polską politykę wschodnią - stwierdził. Ocenił, że nie jest to "jakiś spektakularny zwrot", a raczej "proces gnilny, zanik pozytywnej aktywności", zaś w kwestii Białorusi:

To, że dzisiaj Litwa odgrywa rolę adwokata, patrona, inicjatora akcji solidarności z Białorusią, a nie Polska, to jest raz, że po ludzku smutne, a dwa, że redukuje rolę Polski w Europie.

Tusk o "niemądrych gestach serdeczności z Łukaszenką"

Jako jeden z problemów - obok "wygaszania energii" i "utraty renomy" - wymienił "wyraźne ochłodzenie w relacjach z Ukrainą i przykrą dwuznaczność w relacjach z Białorusią", nie wspominając o "niemądrych gestach serdeczności z Łukaszenką polityków PiS-u". Często przypominana jest wypowiedź ówczesnego marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego z 2016 roku, który po spotkaniu z białoruskim dyktatorem stwierdził, że Łukaszenka to "ciepły człowiek", któremu "zależy na interesie Białorusi".

Zdaniem byłego premiera i szefa Europejskiej Partii Ludowej cała polityka zagraniczna rządu PiS jest "skażona pewnymi niebezpiecznymi iluzjami i bardzo nieapetycznymi resentymentami". Wskazał także na stawianie wszystkiego (w relacjach z USA) na prezydenta Donalda Trumpa, który ma "dwuznaczne" relacje z Władimirem Putinem

- W tym sensie rządy PiS-u wepchnęły nas w taką trajektorię, gdzie pierwszą rolę odgrywają postaci ewidentnie prorosyjskie, dotyczy to także partnerów europejskich - stwierdził. Jak przykład wymienił Grupę Wyszehradzką, w której dziś "to Budapeszt, nie Warszawa, nadaje dziś ton", zaś "sympatie Viktora Orbána do Putina i jego niechęć do Ukrainy są powszechnie znane".

Więcej o: