We wtorkowej "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 Rzecznik Praw Dziecka mówił nie tylko o rozpoczynającym się roku szkolnym, który będzie wyjątkowy z powodu epidemii koronawirusa, ale i o "zagrożeniach", które czyhają na dzieci. Jednym z nich jest według Mikołaja Pawlaka edukacja seksualna.
W trakcie wywiadu Rzecznik Praw Dziecka zasugerował m.in., że edukatorzy seksualni podają dzieciom środki farmakologiczne na zmianę płci. W tym kontekście powołał się na przykład z Poznania, ale nie przytoczył żadnych szczegółów.
- Panie redaktorze, a czy pan zagwarantuje, że wpuścimy edukatorów seksualnych do 20 tysięcy szkół i oni będą wprowadzali takie treści, jak chociażby w Poznaniu, gdzie wychwytują dziecko gdzieś rozchwiane, zaniedbane, i któremu dają ci edukatorzy, z tych środków [finansowych - red.], jakieś środki farmakologiczne, żeby zmieniać jego płeć? Bez wiedzy jego rodziców i lekarzy! - stwierdził Pawlak.
- Zdarzały się tego typu sytuacje, były ostatnio nawet rozpisywane w mediach - zaznaczył. Media czy nawet organy ścigania nie odnotowały jednak wzmianki na temat jakiejkolwiek tego typu sytuacji. Prokurator Łukasz Wawrzyniak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, przekazał w rozmowie z Gazeta.pl, że nie ma informacji, by prokuratura zajmowała się tego typu sprawą, i by do takiego zdarzenia w Poznaniu doszło (jeśli w sprawie zostało złożone zawiadomienie).
Czytaj więcej: Rzecznik Praw Dziecka: Edukatorzy seksualni podają dzieciom środki na zmianę płci.
Na sugestie wygłoszone przez rzecznika zareagował już Urząd Miasta Poznania.
Nie jest prawdą, że w poznańskich szkołach edukatorzy seksualni podają dzieciom środki farmakologiczne, żeby zmieniać ich płeć. Miasto Poznań wzywa więc Rzecznika Praw Dziecka do sprostowania podanej przez siebie informacji
- czytamy w oświadczeniu opublikowanym na oficjalnej stronie urzędu. Podkreślono w nim również, że polityka równościowa Miasta Poznania "ma zapewnić bezpieczeństwo i dobrostan wszystkim mieszkańcom, bez względu na wiek, płeć, pochodzenie, orientację seksualną, wyznanie lub bezwyznaniowość, stopień sprawności czy status społeczno-ekonomiczny".
Wyjaśniono też, że wszelkie zajęcia antydyskryminacyjne finansowane przez miasto były przygotowywane i prowadzone przez nauczycieli pracujących w konkretnych placówkach. "Na żadnych z nich nigdy nie podaje się dzieciom środków farmakologicznych, w przeciwieństwie do tego, co twierdzi Rzecznik Praw Dziecka" - zaznaczono w oświadczeniu.
"Organizacje pozarządowe prowadzą również na zlecenie Miasta edukację równościową. Skierowana jest ona jednak do osób pracujących z dziećmi i młodzieżą. Oznacza to, że w szkoleniach i warsztatach udział biorą nauczyciele, pedagodzy czy kuratorzy - nie zaś dzieci. Miasto wybrało w konkursie i dofinansowało takie zajęcia, które odpowiadają na potrzeby określone wcześniej przez poznańskie środowisko pedagogiczne. To szkolenia, które wyposażają nauczycieli w narzędzia niezbędne do tego, by wspierać dzieci narażone z różnych względów na dyskryminację" - poinformował poznański magistrat.
Dodano, że od czasu wprowadzenia w Polsce stanu epidemii w poznańskich szkołach zawieszono zajęcia realizowane przez organizacje pozarządowe. Ze względów sanitarnych na razie nie planuje się ich wznowienia.