Ponad 4,5 miliona uczniów rozpoczęło we wtorek rok szkolny. W kilkunastu szkołach zajęcia jednak nie będą odbywały się w "normalnym" trybie. Ze względu na sytuację epidemiczną od lekcji zdalnych rok szkolny rozpoczęli między innymi uczniowie w Wietrzychowicach w Małopolsce.
W Radiu Zet o problemach szkół i nauczycieli w czasie epidemii mówił szef Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz. - Mówimy zbyt mało o sytuacji zawodowej nauczycieli - nie w kontekście ich zdrowia, ale warunków, w którym przyjdzie im pracować, zadań, które są przed nimi, bo nikt z realizacji tych zadań ich nie zwolni. Za rok odbędą się egzaminy po ósmej klasie, odbędzie się matura i nikt nie będzie patrzył na to, że była pandemia i pracowaliśmy w makabrycznie trudnych warunkach, tylko każdy będzie nas rozliczał z tego, co się dzieje - powiedział szef związku.
Jak dodał, jeśli chodzi o edukację hybrydową, z wykorzystaniem sprzętu, "wysiłek państwa jest minimalny w stosunku do potrzeb". - Wydatek nawet 150 mln zł w rozbiciu na 4,5 mln uczniów jest niezauważalny. A nauczyciele skarżą się, że od marca do dzisiaj - poza wysiłkiem samej szkoły, nauczycieli - nie udało zbudować się trwałego systemu edukacji zdalnej - powiedział. - Mam wrażenie graniczące z pewnością, że MEN liczył na to, iż spełnią się słowa premiera, że koronawirus zniknie, bo idzie lato. Gdybyśmy na ten temat rozmawiali w marcu, kwietniu, maju, bylibyśmy w innej sytuacji. Scenariusze byłyby przygotowane - podkreślił Broniarz.
Sławomir Broniarz powiedział, że z szefem MEN rozmawiał tylko raz w ostatnim czasie. W marcu. - I to w sprawach zupełnie nieedukacyjnych. Wychodzi z założenia, że istnieje ustawa koronawirusowa, która zwalnia go z obowiązku konsultowania i rozmawiania z kimkolwiek - stwierdził.
Zapytany 13 mln maseczek, które rząd przydzielił szkołom i kolejne 50 mln, która mają trafić do placówek, szef ZNP stwierdził, że "wystarczy ich na 11 dni".