"Utrzymanie się w Warszawie za 7000 zł to duży wyczyn". Poseł PiS narzeka na zarobki

Poseł PiS Tomasz Rzymkowski przekonuje, że utrzymanie się za 7000 zł w Warszawie to nie lada wyczyn. Jego zdaniem "to słabo", że parlamentarzyści nie dostali podwyżek, a grupą, której są one potrzebne najbardziej są ministrowie i wiceministrowie.

Dyskusja na temat podwyżek dla prezydenta, premiera i parlamentarzystów rozgorzała 14 sierpnia. Tego dnia posłowie obozu rządzącego i opozycji wykazali się niespotykaną zgodnością poglądów i przegłosowali nowelizację ustawy, która miała podnieść ich pensje. Decyzja ta została szeroko skrytykowana. Komentujący wskazywali m.in., że Sejm wybrał najgorszy moment na takie manewry, bo świat stoi w obliczu olbrzymiego kryzysu, a większość Polaków musi zmagać się z obniżeniem pensji lub nawet utratą pracy i nie może liczyć na najmniejszą choćby podwyżkę. Projekt przepadł, kiedy Senat odrzucił przegłosowaną nowelizację. To nie spodobało się m.in. posłowi Prawa i Sprawiedliwości Tomaszowi Rzymkowskiemu.

- Moim zdaniem to słabo, że nie ma podwyżek. (...) Najbardziej potrzebne są dla członków rządu, wiceministrów - mówił polityk w rozmowie z Radiem Wnet.

Polityk wyjaśniał, że utrzymanie się w Warszawie za 7000 zł to duży wyczyn. Tłumaczył, że problem ten dotyczy przede wszystkim ministrów i wiceministrów, którzy muszą ponosić koszty życia w stolicy, podczas gdy mają już mieszkania w innych miastach.

- Wiceministrem się bywa, to jest zależne od szefa resortu, premiera. Jeśli wiceminister mieszka w Szczecinie czy na Śląsku, to musi utrzymać gospodarstwo domowe. Nie wyobrażam sobie by ktoś, kto zostaje wiceministrem, a miał dom poza Warszawą, sprzedawał go po nominacji, by po pół roku wracać - precyzował w rozmowie z "Super Expressem"

Zobacz wideo Wysoka inflacja zjada pieniądze Polaków. Czy będzie jeszcze gorzej?

"Wina Tuska". Rzymkowski: Opozycja wycofała się z podwyżek pod presją byłego premiera

Podczas wywiadu dla Radia Wnet Rzymowski przekonywał, że to opozycjoniści wyszli z inicjatywą ponadpartyjnego układu, który miał na celu podniesienie pensji najważniejszych urzędników państwowych. W jego opinii wycofali się z tego pod presją Donalda Tuska. Poseł PiS ocenił, że jest to upokarzające, ponieważ były premier nie może narzekać na zarobki. 

- Jak trzeba człowieka upodlić, żeby zdecydował się głosować przeciw pod wpływem głosu człowieka, który opuścił Polskę głównie po to, żeby zarabiać lepiej jako Przewodniczący Rady Europejskiej.

Z oświadczenia majątkowego Tomasza Rzymowskiego wynika, że w 2019 roku otrzymał 119 tys. zł uposażenia, ponad 30 tys. zł diety parlamentarnej oraz 72 tys zł. diety członka KRS.

Więcej o: