Lichocka pyta: "A kiedy Trójka była zależna od PiS?". O dziennikarzach stacji: Mentalność rodem PRL

- Część zespołu Trójki ma mentalność rodem z PRL - stwierdziła posłanka Prawa i Sprawiedliwości Joanna Lichocka zapytana w rozmowie z Wp.pl o zmiany, jakie zaszły w radiowej Trójce po odwołaniu Kuby Strzyczkowskiego. Zaprzeczyła też, jakoby politycy Prawa i Sprawiedliwości wywierali presję na władze stacji. - A kiedy Trójka była zależna od PiS? - dopytywała.

Posłanka Prawa i Sprawiedliwości Joanna Lichocka, o której w lutym tego roku było głośno za sprawą środkowego palca pokazanego na sali sejmowej podczas dyskusji o przekazaniu 2 miliardów złotych na media publiczne, od sierpnia ponownie jest wiceprzewodniczącą komisji kultury. W wywiadzie udzielonym Wirtualnej Polsce skomentowała zmiany, które zaszły w ostatnich dniach w radiowej Trójce. Przypomnijmy - Kuba Strzyczkowski pełniący funkcję dyrektora od maja tego roku (wówczas w stacji wybuchł kryzys po tym, jak z listy przebojów zdjęto krytyczną wobec PiS piosenkę Kazika), został odwołany. W geście protestu ze stacji odchodzą kolejni dziennikarze.

Zobacz wideo Posłanka Lichocka pokazała w Sejmie środkowy palec

Joanna Lichocka o dziennikarzach Trójki: Mentalność rodem z PRL

 Lichocka, która zasiada także w Radzie Mediów Narodowych, stwierdziła, że niektórzy dziennikarze stacji "dobrze się w Trójce ustawili" i "przestali być tak twórczy".

Część zespołu Trójki ma mentalność rodem z PRL i wyobrażała sobie, że może się na tym radiu uwłaszczyć. Tymczasem rok za rokiem robili te same, coraz bardziej nużące programy

- powiedziała Lichocka w rozmowie z Wp.pl. 

Zaprzeczyła też, jakoby Prawo i Sprawiedliwość ingerowało w decyzje władz stacji oraz w linię programową Trójki.

Trójka miała całkowitą suwerenność. Nikt nie zmieniał zespołu, byli ci sami prowadzący, nikt, prócz jakichś pojedynczych przypadków, wynikających z bieżącego zarządzania redakcją, nie został zwolniony
Rozczaruję - nie mam wpływu na politykę kadrową w mediach publicznych i nie chcę takiego wpływu mieć (...) Media publiczne nie są zarządzanie przez polityków, ani przez politycznych nominatów. Są wyłączone z gry politycznej, w tym także z gry wewnątrzpartyjnej. Pani prezes Kamińska, pan Kurski, pan Surmacz nie muszą się oglądać na wicepremierów czy ministrów, mają swobodę działania

- stwierdziła. Dopytywana, czy o ingerencjach nie świadczą decyzje takie jak np. odwoływanie gości programów w ostatniej chwili, brak zgody na poruszanie niektórych nieprzychylnych dla władzy tematów czy dobór prawicowych komentatorów, oraz o to, czy nie podobał jej się pomysł na radio Kuby Strzyczkowskiego, odparła:

A kiedy Trójka była zależna od PiS?

Pytana o swoje wcześniejsze słowa na temat działalności dziennikarzy Michała Olszańskiego i Ernesta Zozunia ("Niski poziom muzyczny, fatalny styl publicystyczno-dziennikarski, te wszystkie strzeliste akty na rzecz wolności LGBT plus, jakie słyszymy w wykonaniu Michała Olszańskiego czy Ernesta Zozunia, prowadzą do coraz niższej słuchalności radia" - z wywiadu dla "Gazety Polskiej"), stwierdziła:

Nie krytykowałam ich za to, że podejmowali temat LGBT, tylko że sprowadzali antenę do targetu małego radyjka internetowego, jak na przykład Radio Nowy Świat. W mojej ocenie byli w tym nudni i pretensjonalni.
Więcej o: