W poniedziałek Senat odrzucił ustawę podwyższającą wynagrodzenia polityków i samorządowców. Za odrzuceniem ustawy głosowało 48 senatorów, 45 było przeciw, nikt się nie wstrzymał. Ustawa wróci teraz do Sejmu.
Kilka dni wcześniej, w piątek, posłowie poparli projekt. 386 parlamentarzystów głosowało za, 33 przeciw, 15 wstrzymało się od głosu. Projekt poparła większość polityków PiS, KO, Lewicy oraz PSL-Kukiz'15. Przeciwni byli deputowani Konfederacji.
Krótko po głosowaniu senatorów wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki stwierdził, że "projekt kończy swoją historię".
- Nasi rozmówcy okazali się niepoważni, okazali się niewiarygodni, więc trudno to kontynuować. Myślę, że na tym rzeczywiście się skończy, chyba że coś się w przestrzeni sali sejmowej zmieni. Przypomnę, że nie my wyszliśmy z inicjatywą tej podwyżki, tylko jedna z partii opozycyjnych. Jeżeli coś się zmieni, to być może będzie okazja, żeby do tego wrócić we wrześniu. Raczej wydaje mi się bardzo mało prawdopodobne - skomentował polityk w czwartek w programie "Jeden na jeden" w TVN24.
Według Ryszarda Terleckiego to jeden z klubów opozycyjnych zwrócił się do Prawa i Sprawiedliwości z propozycją przeprowadzenia ustawy. - Powiedzieliśmy, dobrze, możemy o tym rozmawiać, pod warunkiem, że inne kluby się na to zgodzą. To nie my rozpoczęliśmy rozmowy z innymi klubami, tylko klub, który był inicjatorem całego przedsięwzięcia - powiedział wicemarszałek.
- Dopiero gdy mieliśmy informację, że trzy kluby opozycyjne są gotowe to poprzeć tę podwyżkę, to zaczęliśmy o tym poważnie rozmawiać. [...] Żaden moment nie byłby dobry. Ten był akurat w miarę dobry, bo środek lata, wakacje, ludzie są zajęci innymi problemami niż śledzenie medialnej nagonki
- mówił Ryszard Terlecki.
- Chcieliśmy zrobić to we wrześniu, naszym rozmówcom się spieszyło. Mówiłem wyraźnie, że jeżeli mamy to zrobić teraz, to zróbmy to szybko, zanim burza medialna sparaliżuje część posłów, część polityków. Tak się stało. Gdyby Senat głosował w piątek wieczorem nad tą ustawą, to ona by przeszła. W poniedziałek już wszyscy się wystraszyli - dodał.
Propozycja zakładała, że prezydent miałby zarabiać ponad dwa razy więcej niż teraz, czyli około 26 tysięcy złotych brutto miesięcznie. Pensja premiera miała wzrosnąć z poziomu 11 do około 22 tysięcy złotych. Wynagrodzenia posłów zwiększyłyby się o 4,5 tysiąca złotych i wyniosłyby ponad 12,5 tysiąca złotych brutto.
Nowelizacja ustawy wprowadzała też wynagrodzenie dla pierwszej damy, która miałaby zarabiać blisko 18 tysięcy złotych brutto. Do tej pory żona prezydenta nie otrzymywała wynagrodzenia z tytułu sprawowania funkcji pierwszej damy.