Szymon Hołownia był gościem programu "Graffiti" w telewizji Polsat News. Polityk został zapytany m.in. o projekt ustawy, na mocy której mają zostać wprowadzone podwyżki dla najważniejszych polityków w kraju. Kiedy gospodarz programu stwierdził, że przegrana w wyborach prezydenckich to dla Hołowni zła wiadomość również dlatego, że nie dostanie podwyżki, ten stwierdził ironicznie, że "jego cierpienie nie zna granic".
- Zapewniam pana, że gdybym był dziś w Sejmie, to głosowałbym przeciwko tej idiotycznej ustawie tak na kolanie przygotowanej, w takim momencie, kiedy PKB Polski spada o 8 punktów procentowych przegłosowywanej - powiedział lider ruchu Polska 2050.
Szymon Hołownia stwierdził, że jeśli pensje najwyższych urzędników państwowych mają zostać podniesione, to podwyżki te powinny zostać wprowadzone według wskaźnika podwyżek w administracji w ogóle i zatrzymać się na 20 procentach.
- Poza tym odpowiedzialność w służbie publicznej to jest rzecz oczywista. Ja słyszę tutaj, że pokusy korupcyjne w takim razie będą mniejsze. Na Boga, kwestia ulegania pokusom korupcyjnym to jest kwestia charakteru, a nie wysokości pensji - ocenił Szymon Hołownia.
Polityk stwierdził, że "Polska jest dziś postawiona na głowie" i większość Polaków nie może się spodziewać podwyżki, a obniżki pensji lub nawet utraty pracy. Jego zdaniem politycy wybrali najgorszy moment na to, aby podnieść swoje wynagrodzenia.
- Jeszcze niedawno obniżali sobie pensje, kiedy z gospodarką teoretycznie było dobrze, a teraz, kiedy jest tragedia, to je sobie podwyższają. [Posłowie opozycji - red.] dali się wmanewrować Kaczyńskiemu jak dzieci. Przecież wiadomo, że on ich w to wciągnął celowo - stwierdził Szymon Hołownia, stwierdzając, że opozycja zmaga się z największym kryzysem wizerunkowym "od założenia świata", a Senat nie pomoże jej w odzyskaniu twarzy.
- Jak można dzisiaj wyjść do ludzi i powiedzieć: "Oczekujemy podwyżki", jeśli w trakcie sprawozdania Rzecznika Praw Obywatelskich na sali było 25 posłów? - zapytał retorycznie Hołownia.
Lider ruchu Polska 2050 zapowiedział, że o 12 odbędzie się konferencja prasowa z jego udziałem. W jej trakcie zostaną zaprezentowane narzędzia, za pomocą których obywatele będą mogli wyrazić swój sprzeciw wobec podwyżek dla parlamentarzystów.
W piątek 14 sierpnia Sejm przyjął projekt ustawy dotyczący zwiększenia wynagrodzeń dla samorządowców, parlamentarzystów i osób zajmujących kierownicze stanowiska w państwie. Za jego przyjęciem głosowało 386 posłów, przeciw było 33, a 15 wstrzymało się od głosu. W poniedziałek 17 sierpnia nowelizacją tą zajmie się Senat.
Nowelizacja wiąże wynagrodzenia funkcjonariuszy publicznych z wynagrodzeniami sędziów Sądu Najwyższego. Podstawę ustalenia wynagrodzenia zasadniczego sędziego w danym roku stanowi przeciętne wynagrodzenie w drugim kwartale roku poprzedniego. Dla obliczenia wynagrodzenia zasadniczego sędziego Sądu Najwyższego przyjmuje się wielokrotność tej podstawy z zastosowaniem mnożnika 4,13. Kiedy wejdzie ona w życie, pensja prezydenta wzrośnie o 106 proc., premiera o 100 proc., a ministrów o 78 proc., a parlamentarzystów o ponad 50 proc. Pensje dostanie także pierwsza dama, która do tej pory nie otrzymywała żadnego wynagrodzenia z tytułu sprawowanej przez siebie funkcji. Małżonka prezydenta otrzyma uposażenie w wysokości 18 tys. zł brutto.