W poniedziałek minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro poinformował, że złożył formalny wniosek do minister rodziny, pracy i polityki społecznej Marleny Maląg o zainicjowanie wypowiedzenia przez Polskę konwencji stambulskiej. Jego zdaniem, dokument ma charakter "ideologiczny", czemu zaprzeczają eksperci i prawnicy zajmujący się kwestią praw człowieka.
ZOBACZ TAKŻE: Konwencja stambulska pod ostrzałem. Adwokatka: Chodzi o wypisanie Polski z "klubu praw człowieka" >>>
Polska podpisała konwencję stambulską w 2012 roku, ratyfikowała trzy lata później. W jej treści znajdują się zapisy o zobowiązaniu do profilaktyki, podnoszenia świadomości i edukacji na temat przemocy wobec kobiet, w tym domowej oraz metody jej przeciwdziałania.
Były prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzej Zoll stwierdził w 2014 r. w rozmowie z Katolicką Agencją Informacyjną, że "rodzi się podejrzenie", iż konwencja to "zamach na naszą cywilizację". Ta wypowiedź była później wielokrotnie cytowana przez przeciwników konwencji jak argument za wypowiedzeniem dokumentu.
- Po tych sześciu latach powiedziałbym, że wtedy się myliłem - stwierdził w środę w TVN24 prof. Andrzej Zoll. Jak dodał, "wyciągnął wnioski" i uważa, że "dzisiaj nie ma żadnych podstaw, ażeby wypowiadać tę konwencję, a wręcz odwrotnie". - Byłoby to dla nas bardzo szkodliwe - podkreślił.
Według prof. Andrzeja Zolla, konwencja "nie przyniosła dla nas, Polaków, żadnych ujemnych konsekwencji, a wręcz odwrotnie". - Jeżeli chodzi o ochronę praw kobiet to ustawodawstwo polskie zmieniło się w pewnym zakresie. To znaczy ta ochrona szczególnie przed przemocą fizyczną czy psychiczną jest jednak silniejsza niż była przed podpisaniem konwencji - stwierdził były prezes TK.
- Uważam dzisiaj, że dążenie do wystąpienia z tej umowy dotyczącej konwencji stambulskiej jest zerwaniem solidarności międzynarodowej w obronie kobiet. To dla Polaków i państwa polskiego będzie stanowiło katastrofę. W opinii publicznej zostaniemy wyjątkowo za to ukarani - podkreślił.