Janusz Cieszyński w rozmowie w TVN24 został zapytany o kontrakt z firmą E&K. Wiceminister zdrowia podpisał umowę z nieznaną wcześniej w branży medycznej spółką, która mała dostarczyć do Polski 1241 respiratorów. Została ona zawarta na kwotę niemal 200 milionów złotych. W związku z niedotrzymaniem terminów, Ministerstwo Zdrowia odstąpiło od umowy.
Wiceminister ujawnił, że na konto resortu wróciła już część pieniędzy za niedostarczone respiratory. - Pieniądze systematycznie wracają. Wróciło już ponad 14 milionów euro. Oprócz kwot, które są nam należne tytułem zwrotu przedpłaty, wystąpiliśmy też o nałożenie kar umownych i o odsetki - powiedział Janusz Cieszyński.
Dodatkowo resort odebrał od spółki 200 sztuk respiratorów, których wartość szacowana jest na 9 milionów euro. Wiceszef resortu zdrowia został zapytany również o to, czy sprzęt, który dotarł do Polski, jest obecnie używany w szpitalach.
Polityk dodał, że służą one za "strategiczną rezerwę państwową", a resort zdrowia jest w stałym kontakcie ze szpitalami, które na ten moment informują, że respiratory nie są im potrzebne. - One służą temu, by uniknąć takich sytuacji, jak widzieliśmy na przykład we Włoszech czy Hiszpanii, gdzie lekarze mieli wytyczne, że osób powyżej 80. roku życia nie będą mogli podłączyć do respiratorów, bo ich nie starczy - wyjaśnił wiceminister.
Janusz Cieszyński odniósł się także do wzrostu liczby zakażeń koronawirusem w Polsce. - Te liczby raz są wyższe, raz niższe, ale jeśli patrzymy na przedział, w którym się te liczby mieszczą (200-600 zakażeń dziennie), ta sytuacja nie jest zła. Te wzrosty, które mamy w Polsce, w porównaniu ze wzrostami w innych krajach, także europejskich, są naprawdę niewielkie - dodał wiceminister zdrowia.