- Wszystkie elementy, o których mówiliśmy, referując od 10 kwietnia bieżącego roku podstawowe tezy i materiały raportu, jaki został przygotowany, mają fundamentalne znaczenie. Ale one mogłyby być podważane, gdyby nie został odkryty i zidentyfikowany materiał eksplozyjny, wybuchowy i gdybyśmy nie mogli sprecyzować konkretnego miejsca, które by się pokrywało z rekonstrukcją, jakiej dokonaliśmy na podstawie zniszczenia szczątków - powiedział w Telewizji Republika Antoni Macierewicz, przewodniczący podkomisji smoleńskiej, były szef MON.
- Mamy taką rekonstrukcję, znaleziony został materiał wybuchowy, z jednej strony przez laboratoria polskie, ale także i przede wszystkim przez laboratoria jednego z naszych sojuszników w ramach NATO, do którego zostały przekazane próbki - podkreślił.
Jak dodał, ślady materiałów wybuchowych zostały znalezione na wewnętrznej stronie metalowego poszycia samolotu. - I to nie tylko trotylu, ale i RDX-u, materiału, który był używany i jest używany przez różnych lewackich i postkomunistycznych terrorystów, m.in. w zamachu na metro londyńskie, zniszczeniu domów przed II wojną czeczeńską w Rosji. Taki materiał wybuchowy został znaleziony na fragmencie samolotu w miejscu, gdzie zidentyfikowany został wybuch.
Macierewicz przekonywał, że polscy śledczy już w 2012 r. zidentyfikowali ślady materiałów wybuchowych. - Obie strony zgodziły się na to, że w protokole będzie odzwierciedlona tylko grupa nitro, w ten sposób polscy specjaliści, a był wśród nich także pułkownik prokurator, potwierdzili Rosjanom, że innego rodzaju materiałów wybuchowych nie było, tylko grupa nitro. A grupa nitro to ewentualnie dynamit, a dynamitu się przecież nie używa w takich sytuacjach - powiedział były minister obrony narodowej. Jak dodał, "ślady są dowodem obecności wybuchu, który zniszczył ten samolot, a eksplozja tego typu nie mogła być przypadkiem". - Musiała być zaplanowana i przeprowadzona przez kogoś, kto chciał zabić polską elitą narodową - przekonywał.