Szczyt w Brukseli. Grupa tzw. "oszczędnych" nie zgadza się na propozycję ws. funduszu odbudowy

Na unijnym szczycie w Brukseli nie ma zgody ani na kompromisową propozycję szefa Rady Europejskiej dotyczącą finansowania Wspólnoty, ani na projekt krajów z tak zwanej grupy "oszczędnych". Takie informacje przekazali brukselskiej korespondentce Polskiego Radia Beacie Płomeckiej unijni dyplomaci. Niewykluczone, że trwający od piątku szczyt zakończy się fiaskiem.

Obrady europejskich przywódców jednak trwają i jeszcze są podejmowane próby osiągnięcia porozumienia. Po godz. 19 unijni przywódcy zasiedli do wspólnej kolacji po ponad siedmiogodzinnych konsultacjach.

Dyplomaci relacjonują, że na razie nie widać szans na przełamanie impasu w sprawie funduszu odbudowy po pandemii. Szef Rady Europejskiej Charles Michel proponował utrzymanie funduszu na poziomie 750 miliardów euro, z czego 400 mld euro to granty.

Odrzucenie propozycji Charlesa Michela nie jest zaskoczeniem, bo tzw. "oszczędna" piątka przygotowała własną i przedstawiła ją w niedzielę na szczycie. Ale i ona wywołała sprzeciw. Holandia, Austria, Dania, Szwecja i Finlandia zaproponowały zmniejszenie funduszu odbudowy z 750 miliardów euro do 700 miliardów, w tym puli dostępnych grantów do 350 miliardów.

- To nie do zaakceptowania dla większości krajów, bo oznacza poważne cięcia w polityce klimatyczne i cyfrowej - powiedział brukselskiej korespondentce Polskiego Radia jeden z dyplomatów.

Kraje południa Europy, dotknięte przez kryzys wywołany pandemią, domagały się minimum 400 miliardów euro. Taki był też postulat Francji i Niemiec. To wszystko powoduje, że nastroje nie są optymistyczne. I choć początkowo wydawało się, że przedłużające się konsultacje dają nadzieję na porozumienie, to teraz nie brak komentarzy, że szczyt zakończy się fiaskiem i europejscy przywódcy ponownie przyjadą na kolejny jeszcze w tym miesiącu.

Szczyt UE w Brukseli. Praworządność a fundusze

Niedzielne konsultacje przywódców na unijnym szczycie w Brukseli przerodziły się w spotkania w szerszym gronie. W jednym z takich spotkań brał udział premier Mateusz Morawiecki. Jak przekazało Polskiemu Radiu źródło znające przebieg konsultacji, premier Morawiecki wziął udział w spotkaniu między innymi z kanclerz Niemiec, prezydentem Francji oraz premierami Łotwy, Portugalii, Grecji, Włoch i Węgier. Spotkanie zorganizowała delegacja niemiecka.

Wcześniej szef polskiego rządu rozmawiał z premierami państw Grupy Wyszehradzkiej i przewodniczącym Rady Europejskiej Charlesem Michelem.

Polska wraz z Węgrami, z poparciem Łotwy i Portugalii, a także Słowenii, sprzeciwia się wiązaniu nowych funduszy z przestrzeganiem praworządności. Na taki mechanizm z kolei naciskają kraje szeroko rozumianej północy Europy, przede wszystkim Holandia, Dania, Szwecja i Finlandia.

Jak mówił Mateusz Morawiecki przed wznowieniem obrad trzeciego dnia szczytu, Polska nie może zgodzić się na "ogólnie sformułowany mechanizm powiązania unijnych funduszy z praworządnością".

- Jest to narzędzie w rękach silniejszych państw, które mogą zacząć szantażować inne państwa - oceniał.

Zobacz wideo "TVN bye bye". Władza chce repolonizacji mediów. Co to znaczy?
Więcej o: