O sprawie pisze RMF FM. Stacja podkreśla, że po głosowaniu urna powinna zostać zaplombowana, a następnie komisja powinna spisać protokół dot. wydanych, odrzuconych czy uszkodzonych kart do głosowania. Tymczasem, jak mówi ekspert Fundacji Odpowiedzialna Polityka, w niektórych komisjach nie trzymano się tych reguł. - Zaczynano od liczenia kart do głosowania wyjętych z urny wyborczej, następnie dopasowywano niektóre liczby w protokołach wyborów do tych policzonych kart - tak, żeby to się wszystko zgadzało i żeby przyjął to system informatyczny - powiedział w RMF FM Robert Lech. Jak dodaje, łamanie procedur uniemożliwia wychwycenie nieprawidłowości.
Fundacja koordynowała pracę 250 obserwatorów w ponad 1000 komisji.
Protesty wyborcze w Sądzie Najwyższym można było składać osobiście do godziny 16:00. Do północy można to zrobić za pośrednictwem Poczty Polskiej - decyduje data stempla pocztowego. W przypadku poczty elektronicznej protesty wyborcze nie zostaną zarejestrowane.
Biuro prasowe SN poinformowało, że zarejestrowano do tej pory 226 protestów wyborczych. 101 z nich przesłali wyborcy spoza Polski. Zespół prasowy sądu poinformował też, że faktyczny wpływ protestów jest większy, bo tylko dzisiaj do 16:00 do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych złożono około 630 pism. Nie wszystkie zostały jeszcze zarejestrowane.
Przy uwzględnieniu 149 protestów, które wpłynęły do wczoraj, można szacować, że na chwilę obecną do Sądu Najwyższego wpłynęło w sumie ok. 780 protestów wyborczych.
Sąd Najwyższy zwróci się do Państwowej Komisji Wyborczej i Prokuratora Generalnego z prośbą o zajęcie stanowiska w sprawie każdego protestu wyborczego. Następnie, w trzyosobowym składzie, orzeknie o ich zasadności. Ma na to 21 dni. O ważności wyborów orzeka Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego.