Tym razem wiceminister spraw zagranicznych wyprowadził "cios" ze strony rządowej wobec Ringier Axel Springer Polska (RASP).
Obóz władzy od ostatniego piątku atakuje koncern z powodu okładki "Faktu", na której odniesiono się do ułaskawienia pedofilia przez prezydenta Andrzeja Dudę (chodziło o skorzystanie z aktu łaski ws. zakazu zbliżania się do ofiary). W nagłówku napisano: "Panie prezydenckie, jak pan mógł ułaskawić kogoś takiego?".
Przypominano oczywiście, że "Fakt" to "niemiecka gazeta", co jest nieprawdą. Tabloid należy do szwajcarsko-niemieckiego koncernu, ale wydaje go RASP, w Warszawie, pracują w nim polscy dziennikarze.
Czytaj więcej: Politycy PiS oburzeni okładką "Faktu". Nie przebierają w słowach. "Szczyt hienizmu"
Po pierwszym etapie awantury rodzina ułaskawionego mężczyzny złożyła pozew przeciwko wydawcy "Faktu". Córka i konkubina mężczyzny dowodzą, że ten odbył już karę, ale nadal obowiązywał go zakaz zbliżania się do córki. Zaznaczyły przy tym, że to one złożyły wniosek o ułaskawienie, by móc utrzymywać kontakt z nim i odbudować więzi rodzinne.
Czytaj więcej: Rodzina ułaskawionego przez prezydenta mężczyzny składa pozew przeciwko wydawcy "Faktu"
We wtorek 7 lipca Paweł Jabłoński, wiceminister spraw zagranicznych, poinformował, że napisał do Marka Dekana, szefa polskiego oddziału RAS. Domaga się przeprosin, ale nie dla prezydenta, ale dla ofiar. W piśmie pada, że seria "artykułów w kłamliwy i niegodny sposób naruszyła prywatność ofiar i naraziła je na wtórną wiktymizację". Do tego Jabłoński stwierdza, że niewinne osoby zostały "cynicznie wykorzystane" przez podległych Dekanowi ludzi.
Wiceminister spraw zagranicznych idzie krok dalej, ponieważ publikacje "Faktu" wikła w politykę i wybory prezydenckie, pada nawet sugestia, że artykuły miały pomóc Rafałowi Trzaskowskiemu.
Motywy, dla których to nastąpiło, budzą głęboki sprzeciw. Data publikacji - zbieżna z finałem kampanii wyborczej - w jednoznaczny sposób sugeruje, że krzywdą ofiar posłużono się przede wszystkim dla politycznych potrzeb pretendenta do funkcji prezydenta RP. Niewinne, nieznane publicznie osoby instrumentalnie wplątano w brutalną walkę, prowadzoną bez żadnych skrupułów
- pisze Jabłoński i na tym nie poprzestaje, ponieważ w dalszej części stwierdza:
Zdaję sobie sprawę, że cele polityczne pana, podległych panu mediów oraz wspieranego przez pana kandydata mogą być sprzeczne z celami rządu RP i prezydenta Andrzeja Dudy.
Na koniec Paweł Jabłoński domaga się przeprosin od Marka Dekana, ale nie dla prezydenta, a dla ofiar, "których życie stało się zabawką w rękach pracowników podległych panu tytułów prasowych".
Ufam, że jako przedstawiciel koncernu medialnego z kraju należącego do tego samego kręgu kulturowego i cywilizacyjnego, do którego należy Rzeczpospolita Polska, będzie miał pan odwagę wycofać się z tego błędu - i poprosić ofiary o wybaczenie
- czytamy na końcu.