Razem komentuje informacje o wysokich zarobkach zarządu. Pieniądze przeznaczono na kampanię Lewicy

W 2019 roku czworo posłów Razem otrzymało z kasy partii po około 200 tys. zł. Na stronie internetowej ugrupowania pojawiło się oświadczenie w tej sprawie. Wynika z niego, że pieniądze te zostały przekazane na kampanię wyborczą Lewicy.

W środę 1 lipca na stronie Sejmu pojawiły się oświadczenia majątkowe posłów za 2019 rok. Uwagę dziennikarzy zwróciły deklaracje czworo posłów Razem - Adriana Zandberga, Marceliny Zawiszy, Macieja Koniecznego i Pauliny Matysiak. Wszyscy zasiadają w zarządzie Razem i otrzymali w ubiegłym roku po ok. 200 tys. zł z kasy partii. 

Zobacz wideo Co dalej z Lewicą po porażce Biedronia?
  • W listopadzie 2019 roku Adrian Zandberg deklarował, że z tytułu zasiadania w zarządzie Razem otrzymał nieco ponad 49 252 zł. W deklaracji z kwietnia 2020 roku jest to już 199 191 zł.
  • Marcelina Zawisza zadeklarowała, że w ubiegłym roku otrzymała 200 752 zł za pracę w zarządzie krajowym Razem. W listopadzie kwota ta wynosiła 49 939 zł.
  • Paulina Matysiak dostała od partii Razem 201 801 zł. Jesienią ubiegłego roku deklarowała, że zasiadając w zarządzie ugrupowania, zarobiła 21 243 zł.
  • Maciej Konieczny zadeklarował, że zarobił 199 581 zł z tytułu pracy w zarządzie partii. W oświadczeniu z listopada 2019 roku deklarowana przez niego kwota wynosiła 49 939 zł.

Pozostałe dwie posłanki Razem, Magdalena Biejat i Daria Gosek-Popiołek, nie otrzymały nic z kasy partyjnej Razem, bo nie zasiadają w zarządzie.

Członkowie zarządu Razem otrzymali wyższe wynagrodzenia w roku wyborczym

Zarobki posłów Razem dziwią o tyle, że w 2019 roku Adrian Zandberg mówił, że osoby, które pracują dla partii, otrzymują wynagrodzenie w wysokości średniego krajowego wynagrodzenia, a więc ok. 5 tys. zł miesięcznie (60 tys. zł rocznie).

"W 2019 roku wypłacono jednorazowo wyższe wynagrodzenia. Posłowie Razem nie wzbogacili się w ten sposób, co widać w oświadczeniach majątkowych. Zdecydowali się natomiast wpłacić pieniądze na kampanię Lewicy" - wyjaśniła partia na Twitterze.

Podobnie stanowisko zajął poseł Maciej Konieczny, który poinformował w rozmowie z Onetem, że przekazał 56 tys. zł na kampanię wyborczą Lewicy. 

"Partyjna demokracja jest już fikcją"

Anonimowy informator Onetu poinformował portal, że decyzję o przyznaniu wyższych wynagrodzeń członkom zarządu podjął sam zarząd, a w sprawie tej nie odbyło się żadne głosowanie. 

- Od początku wszyscy mieli świadomość, że jest to sposób na sfinansowanie kampanii, która nie mogła być oficjalnie finansowana z kasy Razem. [...] Część osób ostrzegała, że cała operacja wyjdzie w końcu na jaw. Dyskusja została ucięta, a ci, którzy zgłaszali zastrzeżenia, zostali zmarginalizowani. Partyjna demokracja jest już fikcją - powiedział anonimowy rozmówca Onetu.

W wyborach parlamentarnych w 2019 roku Razem nie mogło współfinansować kampanii Lewicy ze swojej kasy, ponieważ z formalnego punktu widzenia nie startowała ona jako koalicja, a jako komitet wyborczy Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Kampania ta mogła być więc finansowana wyłącznie przez SLD oraz osoby fizyczne. Można więc zadać pytanie, czy przekazanie pieniędzy z kasy Razem na konta posłów, którzy następnie przekazali je na kampanię wyborczą Lewicy, nie było próbą obejścia prawa wyborczego. Na stronie internetowej partii pojawiło się oświadczenie w tej sprawie.

"Polskie prawo bardzo precyzyjnie reguluje wydatkowanie środków, którymi dysponują partie polityczne. System jest pomyślany w taki sposób, by finanse były przejrzyste i obywatele mieli do niego pełen dostęp. Finanse weryfikuje Państwowa Komisja Wyborcza, która sprawdza każdy wydatek i wydaje decyzję o przyjęciu bądź odrzuceniu sprawozdania. W polskim prawie są jasno określone zasady finansowania kampanii przez osoby fizyczne. Kodeks wyborczy i ustawa o partiach politycznych są w tych zakresach jasne i klarowne. Razem, tak jak inne partie, złożyło już sprawozdanie za rok 2019" - czytamy w dokumencie

Więcej o: