We wtorek 22 czerwca Katarzyna Lubnauer, Jan Grabiec i Dariusz Joński pojechali do magazynu Poczty Polskiej przy ul. św. Teresy od Dzieciątka Jezus 105 w Łodzi, w którym według doniesień medialnych znajdują się pakiety wyborcze. Zostały one wydrukowane na wybory prezydenckie, które miały odbyć się 10 maja. Politycy Koalicji Obywatelskiej wskazują, że na ten cel bez żadnej podstawy prawnej wydano 70 milionów złotych.
Na wejście posłów do magazynu Poczty Polskiej nie zezwolił ochroniarz. Odesłał posłów do swoich zwierzchników, a po konsultacjach telefonicznych skierował ich do rzeczniczki prasowej firmy. "Gazeta Wyborcza" relacjonuje, że po kilkudziesięciu minutach opozycjoniści weszli na teren magazynu, gdzie rozmawiali z kierownikiem zmiany. Ten powiedział im, że nie wpuści ich do miejsca, gdzie znajdują się pakiety wyborcze. To, że rzeczywiście tam są, potwierdzili pracownicy Poczty Polskiej.
- Kierownik zmiany powiedział, że ma nakaz od swoich przełożonych, żeby nas nie wpuścić. Wezwaliśmy jeszcze jego przełożonego, dyrektora regionu. Nie przyjechał, choć miał być w ciągu 10 minut - powiedziała Katarzyna Lubnauer.
Posłanka stwierdziła, że rzeczniczka prasowa Poczty Polskiej "udawała głupa" bo w rozmowie udała zaskoczoną ich obecnością w magazynie w Łodzi, choć wiedziała o tym od kilkudziesięciu minut.
- Ktoś odkłada słuchawkę, nagle się rozłącza, jeden spycha na drugiego. To wszystko oznacza, że chcą ukryć to, co znajduje się w magazynach - stwierdziła Lubnauer.
Posłowie wyjaśnili, że przedstawiciele zarządu Poczty Polskiej powoływali się na tajemnicę przedsiębiorstwa, choć nie mogą się nią zasłaniać, bo ustawa o mandacie posła i senatora daje im prawo wstępu do miejsc, w których wykonywane są zadania publiczne.
Parlamentarzyści zapowiedzieli, że uzupełnią wniosek do prokuratury i zwrócą się do niej o zabezpieczenie pakietów wyborczych, które znajdują się w Łodzi. Wyjaśnili, że są one dowodem w sprawie, a istnieje niebezpieczeństwo, że wkrótce ktoś je zniszczy.
- Jeżeli mamy czasy, w których można nie drukować wyroków Trybunału Konstytucyjnego, jeżeli mamy czasy, w których można zwlekać z drukowaniem decyzji PKW, to również można zniszczyć dowód, który może być dowodem przestępstwa. Zdajemy sobie sprawę, że to państwo działa powoli bez trybu - mówiła Katarzyna Lubnauer.