Magdalena Sobkowiak: Siła rażenia TVP jest ogromna. Ale im większy atak, tym wyższe sondaże Kosiniaka-Kamysza

Jacek Gądek
- Siła rażenia TVP jest ogromna. Jacek Kurski wypełnia swoją polityczną misję. Jednak analizując to, co dzieje się na antenie TVP, wiemy, że im większy jest atak, tym lepiej jest z sondażami Władysława Kosiniaka-Kamysza - mówi Magdalena Sobkowiak, szefowa sztabu Władysława Kosiniaka-Kamysza, kandydata PSL na prezydenta.

Zobacz nagranie. Władysław Kosiniak-Kamysz był gościem Porannej rozmowy Gazeta.pl:

Zobacz wideo

Jacek Gądek: Co tam pani w polityce?

Magdalena Sobkowiak: Coraz ciekawiej. Wynik wyborów może się okazać dużą niespodzianką. Kampania była nietypowa, a kandydaci się zmieniali. Wielu wyborców będzie decydować ostatniego dnia bądź dopiero przy urnie.

Wielu polityków PSL było gotowych zakładać się, że Kosiniak-Kamysz znajdzie się w II turze. Też się o to pani zakładała?

Nie zakładam się, bo jestem od tego, by tak pracować, aby do tego doprowadzić.

Po co pani ta polityka?

Zdecydowałam się na to ze względu na Władysława Kosiniaka-Kamysza, którego uważam za najbardziej obiecującego polskiego polityka. Przed nim wielka przyszłość. Uznaliśmy wspólnie, że warto połączyć siły. Moje doświadczenie z pracy w mediach, ale i w instytucjach europejskich - bo pracowałam w Komisji Europejskiej jako speechwriter unijnych komisarzy - jest tu przydatne. Półtora roku temu dołączyłam więc do zespołu Kosiniaka-Kamysza.

I teraz pisze mu pani przemówienia?

Sam je pisze. Nie jest kandydatem, który używa promptera i nie czyta też z kartki gotowych formułek.

A którzy tak recytują?

W kampanii można to zobaczyć. Ostatnio z prompterem widziałam Szymona Hołownię.

Media to dla pani jeszcze świeże wspomnienie?

Odeszłam z mediów w 2016 r. Nie widziałam innego rozwiązania. Zawsze wychodziłam z założenia, że do widzów telewizji musi dotrzeć przede wszystkim prawda. Moje drogi z TVP - telewizją już nie publiczną, ale rządową - i prezesem Jackiem Kurskim się rozminęły.

Czyli do 2016 r. TVP mówiła prawdę, a potem już kłamała?

Do 2016 r. nikt nigdy nie próbował nakłonić mnie do powiedzenia konkretnej rzeczy na antenie. Właściwie mój ostatni występ w "Wiadomościach", a wtedy rządził już Jacek Kurski, dotyczył wszczęcia wobec Polski procedury kontroli praworządności. Wtedy szefostwo TVP naciskało, abym w swoim wejściu na żywo w "Wiadomościach" powiedziała, że polska komisarz Elżbieta Bieńkowska zagłosowała za wszczęciem przeciwko Polsce tej procedury. Ale przecież takiego głosowania nie było, bo komisarze nie tak podejmują decyzje.

Efekt był taki, że gdy prowadzący zapowiadał moją relację, powiedział o głosowaniu, a ja chwilę potem zwróciłam uwagę, że żadnego głosowania nie było.

Najlepszy prezes TVP w historii?

Nie było prezesa idealnego. Zawsze błędem było to, że rządzili nią aktywni albo byli politycy. A w zarządzie powinni być eksperci znający się na mediach.

Marian Zalewski rządził w TVP jako nominat PSL. Był wiceprezesem, a jednocześnie politykiem, bliskim współpracownikiem Waldemara Pawlaka i wiceministrem rolnictwa.

Akurat z nim nie współpracowałam.

Jakakolwiek formacja nie rządzi, to i tak kładzie łapę na TVP. Tak robiło SLD, PO, PSL, a teraz - choć oczywiście skala jest nieporównywalna - także PiS.

Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć: do 2016 r. nigdy nie doświadczyłam politycznych nacisków. I zawsze się cieszyłam, gdy do TVP trafiały donosy na mnie z różnych partii. Skoro te donosy przysyłano ze wszystkich formacji, to znaczy, że dobrze wykonywałam swoją pracę.

Cały czas znam niektórych ludzi, którzy pracują w TVP i wiem, że stosuje się wobec nich naciski - przede wszystkim finansowe.

Jakie?

Jeśli ktoś nie przedstawi w swoim materiale tematu w oczekiwany sposób, to może wypaść z grafiku. A w TVP brak dyżuru oznacza mniejsze zarobki, bo pieniądze dostaje się za dniówkę.

Telewizja Polska jest dziś upartyjniona. Dopiero co mieliśmy w TVP debatę kandydatów na prezydenta, a ja pamiętam prawdziwe debaty telewizyjne, które były organizowane przez trzy stacje - TVP, TVN i Polsat. Wtedy miały one ogromny zasięg i pokazywały Polakom kandydatów oraz ich programy. Wcześniej te telewizje mogły się porozumieć, a dziś jest to już niemożliwe. Ogromna szkoda.

No i co Władysław Kosiniak-Kamysz chce zrobić z TVP?

Chce ją przeformułować. W 2016 r. podpisał "Obywatelski Pakt na rzecz Mediów Publicznych", który gwarantuje, że mediami publicznymi współzarządzać będą organizacje pozarządowe. Warto też rozważyć, czy wpływy z abonamentu nie powinny trafiać do stacji prywatnych, jeśli będą one realizować programy misyjne.

Jaki wpływ ma dzisiejsza TVP na wyniki sondażowe Kosiniaka-Kamysza?

Na pewno jakiś ma.

In minus.

W TVP, a szczególnie w "Wiadomościach", pojawia się wiele pomówień. Niestety słyszymy potem o nich na wyborczych spotkaniach. Trzeba pamiętać, że TVP dociera do znacznie większej liczby widzów niż kanały komercyjne. Siła rażenia TVP jest ogromna. Jacek Kurski wypełnia swoją polityczną misję. Jednak analizując to, co dzieje się na antenie TVP, wiemy, że im większy jest atak, tym lepiej jest z sondażami Władysława Kosiniaka-Kamysza.

To niech pani pisze do Jacka Kurskiego: "więcej, więcej, więcej".

Po zabójstwie prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza pisaliśmy petycję o odwołanie Jacka Kurskiego z funkcji prezesa TVP. Podpisały się pod nią tysiące osób.

Zna się pani dobrze z prowadzącymi "Wiadomości"? Danutą Holecką, Michałem Adamczykiem i Edytą Lewandowską?

Oczywiście. Pozdrawiamy się, gdy się spotkamy.

I nie zatrzymując się, idziecie w swoją stronę.

Dokładnie tak.

Co wynika z wewnętrznych sondaży PSL? Z czym kojarzy się Kosiniak-Kamysz?

Sama prawda. Z przyszłością. Z nowością w polityce. Z wysoką kulturą osobistą. Jest postrzegany jako człowiek, który ludzi łączy, a nie dzieli.

Ale to miękkie cechy. Andrzej Duda kojarzy się zapewne z 500+ i obniżonym wiekiem emerytalnym.

I jeszcze z tym, że jest notariuszem rządu i wykonuje polecenia Jarosława Kaczyńskiego.

Ale jeśli zwykły człowiek widzi "notariusza rządu" oferującego program 500+, a z drugiej strony "człowieka z wysoką kulturą osobistą", ale dziś bez mocy sprawczej, to kogo wybierze?

Nie zgodzę się, że Kosiniak-Kamysz nie ma mocy sprawczej. Dzisiaj właściwie wszyscy kandydaci mówią o braterstwie i łączeniu ludzi, ale to jest ich narracja w ostatnich dwóch-trzech tygodniach. A jak spojrzymy na prezesa PSL, to mamy dowody na to, że on faktycznie łączy. Gdy był ministrem pracy i polityki społecznej, to wprowadził płatne roczne urlopy macierzyńskie, kartę dużej rodziny, "kosiniakowe" (1000 zł na dziecko) - to są projekty, które zdobywały poparcie wszystkich formacji w Sejmie. Wszystkie.

Tak samo będzie w czasie prezydentury Władysława Kosiniaka-Kamysza: będzie blokował złe, a dobre popierał. On taki po prostu jest: idzie drogą dialogu i porozumienia. Znam go blisko 10 lat i wiem, że się nie zmieniał. Jest sobą. Zależy mu na zakończeniu wojny polsko-polskiej. Jest państwowcem.

Żona mówi o Kosiniaku "tygrys" i angażuje się kampanię. Pięć lat temu politycy PiS przekonywali, że obecność żony i córki daje Andrzejowi Dudzie dodatkowe dwa-trzy punkty procentowe poparcia. A ile Kosiniak zyskuje dzięki żonie?

Paulina Kosiniak-Kamysz wspiera i daje gwarancję, że w roli Pierwszej Damy będzie aktywna. Agata Kornhauser-Duda wiele osób rozczarowała, bo w czasie kampanii pięć lat temu prezentowała się jako osoba zdecydowana, bardzo konkretna. Mówiła do prezesa PiS, że się go nie boi, a potem okazało się, że nie jest w stanie zabrać głosu w żadnej sprawie. Ponoć wywalczyła, że Jacek Kurski został odwołany z funkcji prezesa TVP, ale przecież już wrócił do zarządu.

Pałac Prezydencki nie zgodzi się zarzutem o bierność Agaty Dudy i odesłałby do publikacji o aktywnościach Pierwszej Damy, ale nie tak efektownych, bo niedotyczących polityki.

Ostatnio Paulina Kosiniak-Kamysz napisała list do Agaty Dudy z prośbą o spotkanie, by porozmawiać o swoim projekcie Polskiej Fundacji Zdrowia, która miałaby wspierać zbiórki na dzieci z chorobami rzadkimi. Ale do rozmowy nie doszło, a pani Agata Duda nawet na jej list nie odpisała - zrobiła to jedynie urzędniczka Kancelarii Prezydenta, a cała odpowiedź sprowadzała się do życzenia powodzenia.

Po co komu temat LGBT teraz?

Obóz władzy wraca do tematu, który przyniósł im sukces przy wyborach do Parlamentu Europejskiego. Ale to zasłona dymna dla realnych problemów.

Władysław Kosiniak-Kamysz pyta Andrzeja Dudę, czy będzie wprowadzony podatek katastralny i czy będą rekompensaty za podwyżki cen prądu. To są realne problemy. Na każdym spotkaniu z wyborcami pojawia się temat kosztów wywozu śmieci. Ludzie pytają też o emerytury bez podatku, bo dziś przecież emeryci dostają dodatek w wysokości najniższej emerytury, ale płacąc podatek od swoich emerytur, zrzucają się na 16 ochroniarzy Jarosława Kaczyńskiego.

Gdyby prezes PiS nie miał ochrony, to - znając poziom emocji wokół niego i polityki generalnie - mogłoby go spotkać nieszczęście.

Ale kto doprowadził do tych emocji? PO-PiS-owska wojna polsko-polska, która trwa od 15 lat. Władysław Kosiniak-Kamysz jest nadzieją na jej zakończenie.

Więcej o: