Wicepremierka Jadwiga Emilewicz utrzymywała - choć stała tuż obok Jarosława Kaczyńskiego - że nie słyszała, jak prezes PiS odkrzykiwał do opozycji per "chamska hołota". Emilewicz mówiła wówczas w TVN24:
Ja nie słyszałam słów Jarosława Kaczyńskiego, ponieważ kilku ministrów zaczęło głośnej mówić. (...) Wczoraj pan prezes Kaczyński nie zrobił niczego niestosownego.
Doszło do tego, że ktoś dla żartu zorganizował zbiórkę internetową na aparat słuchowy dla Emilewicz. Później wicepremierka - już w Polsat News - lekko zmieniła narrację: - Słowa o hołocie słyszeliśmy wszyscy, cytowane bardzo szeroko.
To, czego 4 czerwca w Sejmie początkowo nie słyszała Emilewicz, dobrze zarejestrowała rzeczniczka Porozumienia Magdalena Sroka. W dodatku posłanka słyszała to wszystko, uczestnicząc w posiedzeniu zdalnie.
Po kilkunastu dniach sprawę można jednak uznać za zakończoną. Każde posiedzenie Sejmu jest nie tylko rejestrowane, ale również spisywane. Światło dzienne ujrzał więc stenogram z obrad z 4 czerwca, gdy padły słowa o "chamskiej hołocie".
Ze stenogramu wynika, że szef PO Borys Budka rzeczywiście zwracał uwagę na zachowanie w ławach rządowych, gdzie Jarosław Kaczyński rozmawiał z ministrami w trakcie wystąpienia Barbary Nowackiej. Później dochodzi do wymiany zdań między Budką a wicepremierem Piotrem Glińskim - obydwaj domagają się, by drugi usiadł. - To proszę usiąść. Pan pierwszy wstał i zaczął te awantury wyprawiać - mówił Gliński, a Budka odpowiadał: - Nie, pan prezes odwrócił się tyłem...
Wszystko skrzętnie notowano, wicemarszałek Ryszard Terlecki zwracał uwagę Budce, po czym zwrócił się do Nowackiej: - Pani poseł Nowacka, bardzo proszę kontynuować.
W tym momencie stenogramu pojawia się nagle Jarosław Kaczyński:
Takiej hołoty chamskiej to jeszcze nikt nie widział w tym Sejmie!
Później spisano jedynie fragmenty "głosów z sali", czyli z racji powszechnego zamieszania - trudno było ustalić, kto i co w danym momencie wykrzykiwał.