Biedroń o słowach polityków PiS nt. LGBT: Oni są po prostu draniami. Ofiarami są konkretni ludzie

- Tu chodzi o to, że oni są po prostu draniami wszyscy, że oni robią to cynicznie. Oni to robią dlatego, że są w kłopotach przedwyborczych, [...] a ofiarami są konkretni ludzie: Dominik z Bieżunia, który powiesił się na sznurówkach czy Wiktor, który rzucił się pod pociąg metra w Warszawie, dlatego że ktoś stosował wobec nich homofobiczną opresję. To są realne ofiary takiej polityki - powiedział Robert Biedroń, odnosząc się do słów nt. LGBT, które padały z ust polityków Prawa i Sprawiedliwości w ostatnich dniach.

W poniedziałek gościem Łukasza Kijka w Porannej Rozmowie Gazeta.pl był kandydat Lewicy na prezydenta Robert Biedroń. Polityk został poproszony o komentarz do słów, które w ostatnich dniach padały pod adresem osób LGBT.

Jak jeżdżę po Polsce, obserwuję i rozmawiam z ludźmi, to powtarzają podobne słowa, że ta nagonka na osoby LGBT jest ohydna, odrażająca, jest czymś, co przypomina najbardziej brunatne czasy Europy przed II wojną światową. Od mowy nienawiści do przestępstw z nienawiści jest bardzo krótka droga i kiedy politycy zaczynają dehumanizować, mówić kto nie jest człowiekiem, że jakiejś grupie społecznej nie należą się prawa, że nie są ludźmi, to mamy prostą drogę do eksterminacji i przemocy

- powiedział Robert Biedroń i dodał, że Polska jest jednym z najbardziej homofobicznych krajów w Europie. Podkreślił, że wstydem jest, że politycy od lat nie zrobili nic, aby to zmienić.

"Najpierw byli uchodźcy, dzisiaj są osoby LGBT"

Kandydat na prezydenta odniósł się również do tłumaczeń Andrzeja Dudy, że media zagraniczne wyrwały jego słowa o LGBT z kontekstu.

Takie słowa nie padają wyrwane z kontekstu. [...] To jest celowa taktyka PiS-u na mobilizację swojego elektoratu, na dzielenie. Ta stara maksyma rzymska "dziel i rządź" idealnie wpasowuje się w politykę PiS-u. Najpierw byli uchodźcy, dzisiaj są osoby LGBT, a jutro przyjdą po jakąś inną grupę społeczną 

- stwierdził Biedroń i dodał, że teraz szczególnie Polska potrzebuje solidarności. Podkreślił, że być może słowo "przepraszam" powinno paść.

Tylko tu nie o przeprosiny chodzi. Tu chodzi o to, że oni są po prostu draniami wszyscy, że oni robią to cynicznie. Oni to robią dlatego, że są w kłopotach przedwyborczych, Duda ma coraz słabsze szanse na reelekcję i dlatego mobilizują ten najbardziej twardy elektorat, a ofiarami są konkretni ludzie: Dominik z Bieżunia, który powiesił się na sznurówkach czy Wiktor, który rzucił się pod pociąg metra w Warszawie, dlatego, że ktoś stosował wobec nich homofobiczną opresję. To są realne ofiary takiej polityki

- zaznaczył polityk Lewicy.

Więcej o:

Polecane dla Ciebie