Stwierdzenia zawarte w wywiadzie, którego żona kandydującego na prezydenta Szymona Hołowni udzieliła "Gazecie Wyborczej", spowodowały, że została ostro zaatakowana w sieci przez część komentujących. Uwagę na jej słowa zwrócili przede wszystkim internauci, którym nie spodobały się wypowiedzi Urszuli Brzezińskiej-Hołowni ws. problemów z legalizacją związków partnerskich osób LGBT.
Brzezińska-Hołownia powiedziała m.in., że jak najbardziej jest za związkami partnerskimi, jednak dla niej małżeństwo tworzą kobieta i mężczyzna. - Może to kwestia wychowania. Nie znam osób tej samej płci, które planowałyby małżeństwo - dodała również.
"Dobrotliwa niczym Stalin, a mogła zabić", "latający babsztyl w mundurze, a może zrobiłaby coś pożyteczniejszego. Więcej pokoju katoliczko" czy "Chyba szkoda czasu na polemikę, mózg wioskowego głupka" - to tylko niewielka część z komentarzy, jakie pojawiły się w związku z jej wypowiedzią.
Hołownia nie pozostał bierny wobec szeregu nieprzychylnych komentarzy, jakie spadły na jego żonę. - Jeśli ktoś będzie przychodził i wylewał beczkę z gównem mi na głowę albo moim bliskim, to spotka go to, co powinno spotkać człowieka, który w ten sposób traktuje innego człowieka - powiedział w filmie opublikowanym na swoim Facebooku.
Kandydat na prezydenta dodał również, że jest w stanie akceptować ataki skierowane w jego stronę, ale tych w stosunku do jego żony nie będzie tolerował. - Jeżeli chcecie mnie państwo obrzucać epitetami, nazywać homofobem, pisać, że gardzę ludźmi, że nienawidzę, jestem małostkowy, ciemnogrodem, zakutym łbem katolickim, albo tradycjonalistycznym: uprzejmie proszę. Ale moją żonę zostawcie w spokoju - dodał.